Bywalcy krakowskiego zoo uwielbiają te drapieżniki. Latem potrafią je obserwować godzinami. Bo w stadku surykatek zawsze coś się dzieje. Królowa rządzi niepodzielnie, jej dzieci baraszkują, ciotki nad nimi czuwają, a strażnicy udają, że chronią stada, stoją słupka i obserwują. Gdy widzą lecącego jastrzębia, specjalnym gwizdem daja sygnał do ucieczki.
Kara dla niepokornej
Do niedawna miłośnicy surykatek w jednym szklanym boksie i na wybiegu mogli podziwiać wyczyny dwóch samic, kilku młodzików i dwóch samców. Od tego tygodnia w stadzie niepodzielnie rządzi królowa, która swą rywalkę, a ciotkę swych dzieci skazała na banicję. Pokonana samica z odgryzionym ogonkiem nigdy już do stada nie wróci. U surykatek po stoczonej walce ustala się hierarhia. Pokonany musi się odnaleźć w grupie... wcześniej wyrzuconych.
Zobacz także: Te tory zmienią życie Podgórza
Bo królowa jest tylko jedna. Czym niepokorna samiczka się naraziła? - Trudno powiedzieć - mówi Agnieszka Ochmańska, opiekunka surykatek. - Dominująca samica zaszła w ciąże i właśnie niedawno na świat przyszedł jej nowy potomek. Jeszcze nie pokazuje go światu. Ukrywa go w jednym z tuneli. I chyba doszło do jakiegoś konfliktu z ciotką. W każdym razie musieliśmy interweniować zabierając pogryziona samiczkę - opowiada.
Teraz leczy rany. Jest w małym pawilonie razem z Suzim - samczykiem odchowanym sztucznie przez pracownika ogrodu i inną, wcześniej odtrąconą przez królową, samiczką.
Suzi nigdy nie został zaakceptowany. Pachniał człowiekiem, był obcy. Całe stado nim poniewierało. - Żadnych szans nie ma też samiczka, która chciałaby zajść w ciąże - mówi Teresa Grega, dyrektor ogrodu do spraw hodowlanych. - Młode w stadzie może mieć tylko królowa. Gdyby jednak inne zaszły w ciąże, ich dzieci zostaną za karę zagryzione - dodaje dyrektor.
Wyrzuceni na margines
Pracownicy ogrodu muszą więc bardzo uważnie obserować relacje w stadzie. - Jeśli któryś poddany się narazi np. dorastająca córka, natychmiast musimy ją ratować - opowiada dyrektor. - Mogłyby złości królowej nie przeżyć.
Wydawałoby się, że wyeliminowane przez szefową ze stada osobniki mogłyby stworzyć własne stado i wieść zupełnie normalne, surykatkowe życie. Krakowscy banici jednak pozbierać się po tej tragedii nie mogą. - Próbowaliśmy stworzyć druga rodzinę z Suziego i odtrąconej samicy, ale nic z tego nie wyszło - zauważa Teresa Grega.
Układ w stadzie
Surykatki to dzienne stworzonka. Ich opiekunki mówią, że to straszne śpiochy. Całe stado na noc zwija się w jeden kłębek w dobrze ukrytym pniu. Kładą się spać gdy robi sie szaro. - Rano budzimy je śniadaniem - śmieje się Agnieszka. - Wstają koło godz. 8 lub 9. Wychodzą na zewnątrz i zaczynają swoje obowiązki. Strażnicy widząc "nadchodzące jedzenie" informują resztę specjalnym sygnałem. To takie fajne powitanie. Gdy je coś zaniepokoi sygnalizują to kolejnym, zupełnie innym, dźwiękiem. Wtedy całe stadko znika w swych kryjówkach.
Choć wyglądają bardzo sympatycznie, nie spoufalają się z ludźmi. - Łaskawie pozwalają nam sie podglądać - śmieje się opiekunka.
Zobacz także: Te tory zmienią życie Podgórza
Po śniadaniu składającym się z myszy, jajek i owadów, maluchy idą "do szkoły". Uczą sie od ciotek i wujków kopać nory i zdobywać pożywienie. W zoo to zabawa, w naturze prawdziwy survival. Starsze surykatki pokazują bowiem młodym jak obchodzić się ze zdobyczą. W Afryce to często skorpiony. Początkowo dzieciaki w "pierwszej klasie" dostają więc martwe skorpiony. W "drugiej" nieszkodliwe, żywe z odgryzionym żądłem. W końcu uzbrojone zwierzę, które trzeba jak najszybciej zabić. Nie ma jednak strachu, jeśli od razu sie nie uda. Surykatki maja bowiem podwyższoną odporność na jad niektórych gatunków węży i skorpionów.
Od szesnastu lat w Krakowie
Do Krakowskiego Ogrodu Zoologicznego surykatki trafiły w 1995 r. w dwóch grupach. Jedną stanowiły cztery sztuki z Niemiec, drugą osiem sztuk z Republiki Południowej Afryki. Łączenie, jak się spodziewano, było dość bolesne. Dwa stada bowiem toczyły zawzięte pojedynki. W końcu udało się ustalić hierarhię i jedną rodzinę, która już rok później doczekała się dwóch potomków. Ciąża u surykatek trwa 75 dni, a dojrzałość płciową osiągają w ciągu roku.
Zimy nie lubią
W Krakowie surykatki latem mają spory wybieg i zaaranżowany na naturalne warunki oszklony boks. Jest więc gdzie się wyszaleć, ku radości zwiedzających.
Niestety, jesienią powierzchnia życiowa zmniejsza się do ocieplanego boksu. Tęsknie patrzą wtedy na zewnątrz. Kiedy ta zima się skończy...
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**