Krynica-Zdrój podsumowuje ferie zimowe. To był bardzo dobry czas! Coraz więcej obcokrajowców odwiedza uzdrowisko. Przeważali Węgrzy

Krynica-Zdrój wyrasta na zimowa stolice Polski, a minione ferie były udane mimo wiosennej aury.

- Patrząc tak już z perspektywy całego stycznia i lutego, to muszę powiedzieć, że mamy powody do zadowolenia. Zaczęliśmy z wielkim przytupem od mazowieckiego i dolnośląskiego województwa, co spowodowało, że ta frekwencja była wysoka, potem nawet wiosenna pogoda nie odstraszyła turystów - mówi "Gazecie Krakowskiej" Daniel Lisak, kierownik Krynickiej Organizacji Turystycznej.

Największą obłożenie przepadło na przełom stycznia i lutego. Wtedy były najlepsze warunki narciarskie. Można szacować, że wtedy było to na poziomie nawet 90. proc. Ostatnie dwa tygodnie ferii należały do woj. małopolskiego i świętokrzyskiego, turyści z tych rejonów zazwyczaj dojeżdżają i nie rezerwują noclegów, w tym roku było jednak inaczej.

- To były osoby, które zdawały sobie sprawę, że jednak chyba nieubłaganie zima odchodzi i chciały skorzystać jeszcze ze zjazdów narciarskich i rezerwowali noclegi chociażby na ten weekend, czy na jakieś tam 2 -3 dni - dodaje.

Branża turystyczna oszacowała, że przez sześć tygodni ferii obłożenie wyniosło blisko 80 proc. co jest bardzo dobrym wynikiem.

- Oczywiście do optymalnych lat sprzed pandemii, kiedy kiedy mieliśmy w zasadzie bliskie 95% obłożenia, nie sięgamy, ale to przede wszystkim wynikało z warunków pogodowych - tłumaczy.

Do uzdrowiska przyjechało też wielu obcokrajowców, co można było zauważyć po rejestracjach. W tym roku pojawiło się wielu Węgrów.

- Oni pokochali narty, a tutaj w naszą stronę mają tańszą ofertę noclegową i jeżeli chodzi o narty niż jadąc w Alpy, mamy oczywiście Słowaków, dla których po wejściu strefy euro w kalkuluje się bardziej przyjazd do Krynicy, chociażby niż u siebie - dodaje Lisak.