Szturmem wziął Serie A w poprzednim sezonie. De Genoi trafił z Cracovii i potrzebował tylko jednej rundy na autopromocję, by za 35 mln euro kupił go AC Milan. Piątek wiosną na San Siro nie stracił strzeleckich zdolności. Nie grał jednak z "dziewiątką" na plecach, a z nr 19. Na swój ulubiony numer musiał zapracować. Latem przyszła nagroda - "Pio" założył nr 9 i... dopiero w 3. kolejce Serie strzelił pierwszego gola dla Milanu. Wcześniej Piątek miał problem z trafieniem do siatki w meczach towarzyskich, miał pecha na starcie sezonu.
Na gola dla klubu z San Siro czekał 119 dni. Klątwę numeru 9 można jednak na razie traktować w formie żartu, bowiem sezon dopiero się rozpoczął, a sparingi - z silnymi rywalami, jak np. Bayern, którzy są na innym etapie przygotowań - nie miały znaczenia. Piątek podszedł w niedzielny wieczór do jedenastki i wykorzystał ją niczym Robert Lewandowski.
Piątek latem taki do końca zblokowany nie był. W czerwcowych spotkaniach z Macedonią i Izraelem wpisywał się na listę strzelców. Mimo wszystko polski napastnik na pewno może usłyszeć dźwięk kamienia, który spada mu z serca. - Nawet koledzy w szatni śmiali się: no i po co Ci była ta dziewiątka. Oczywiście wszystko w formie żartu - mówił na kanale YT "FootTruck" Krzysztof Piątek. Wcześniej z "dziewiątką" na plecach na San Siro nie poradzili sobie tacy piłkarze, Gonzalo Higuain, Fernando Torres, Pato i Luiz Adriano.
