Przeczytaj koniecznie: Były członek zarządu województwa ujawnia kulisy politycznej intrygi w PO
Sprawą dymisji Latuska rok temu żyli wszyscy lokalni politycy. Na jego odwołanie nalegał marszałek Marek Sowa, broniła go część działaczy małopolskiej PO. 42-letni Latusek stracił stanowisko po burzliwych dyskusjach. Wniosek o jego odwołanie na sesji sejmiku przeszedł jednym głosem.
Po roku od tamtych wydarzeń Latusek skrytykował m.in. szefa małopolskiej PO Ireneusza Rasia oraz Marka Sowę, któremu zarzucił m.in. dyktatorskie zapędy. Ujawnił też szczegóły politycznej intrygi, w wyniku której on sam stał się członkiem zarządu tylko na rok. Miał "trzymać miejsce" dla Jacka Krupy, na wypadek gdyby temu nie powiodło się w wyborach parlamentarnych w 2011 roku. Tymi stwierdzeniami wywołał burzę w sejmiku województwa.
- Ujawnił to, o czym w kuluarach mówi się od dawna: żenującą walkę buldogów pod dywanem - mówi ostro Grzegorz Gondek, radny sejmiku z SLD. Dodaje, że najbardziej bulwersujące jest to, iż o kulisach odwołania Latuska wszyscy dowiadują się po roku. - To świadczy o tym, że opozycja traktowana jest przedmiotowo, a decyzje zapadają gdzieś poza salą sejmiku - dodaje.
- W naszym odczuciu odwołanie Latuska nie miało podstaw merytorycznych. A wywiad tylko to potwierdza - ocenia Jan Hamerski, radny PiS.
- To wewnętrzna sprawa PO. Mogę tylko powiedzieć, że współpraca z Ireneuszem Rasiem układa nam się bardzo dobrze - ocenia natomiast wicemarszałek Wojciech Kozak z PSL. Nie tylko on nie chce zabierać głosu. Wody w usta nabrała też część polityków PO. Ci, którzy komentują sprawę oficjalnie, w większości mają do Latuska żal. - Za dużo skrytykował innych, za mało powiedział o sobie - twierdzi Teresa Starmach.
Leszek Zegzda z PO przypomina, że sam trzy lata temu przestał być wicemarszałkiem, a Latusek wszedł do zarządu województwa na jego miejsce. - Ale rozumiem, że taka jest kolej rzeczy, i nie przyszło mi do głowy, żeby mieć do kogokolwiek żal - zapewnia. Dodaje, że nie można się przywiązywać do stanowisk, zwłaszcza, jeżeli dostało się jasny komunikat, że stołek jest wyłącznie na rok. - Nie ma co rozdzierać szat i dramatyzować - ucina.
- Nie mieliśmy z Witkiem konfliktów - deklaruje z kolei Jacek Krupa, który ostatecznie został powołany w miejsce Latuska. Przekonuje jednak, że zmiana personalna w zarządzie nie była wynikiem jego porażki w wyborach parlamentarnych, ale konfliktu na linii Sowa - Latusek.
Nieoczekiwanie, równie zaciekle jak przed rokiem Witolda Latuska nie broni już Krzysztof Tenerowicz (Solidarna Polska). - Zachował się jak bokser, który wchodzi na ring i dziwi się, że ktoś wali w niego pięściami - kwituje radny.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+