Kibice Legii Warszawa w tym sezonie przyzwyczaili się już do klęsk serwowanych im przez piłkarzy. W czwartek legioniści na własne życzenie przegrali ze Spartakiem i stracili szansę na wielkie pieniądze. Błąd Maika Nawrockiego, który sprezentował gola rywalom i niewykorzystany przez Tomasa Pekharta rzut karny w doliczonym czasie gry kosztowały klub 1,68 mln euro, czyli po obecnym kursie ponad 7,7 mln zł.
ZOBACZ TEŻ:
Wygrana ze Spartakiem gwarantowała Legii nie tylko premię za wygrany mecz (630 tys. euro), ale też za zajęcie drugiego miejsca w grupie (550 tys. euro) i awans do 1/16 finału (500 tys). Nawet w przypadku pożegnania się z pucharami karny Pekharta przyniósłby 210 tys. euro (za remis) na otarcie łez. Koniec końców księgowi klubu musieli obejść się smakiem. Piłkarze za udział w LE i tak przynieśli spore pieniądze, ponad 5,5 mln euro za przejście eliminacji i 1,26 mln za wygrane ze Spartakiem i Leicester, a do tego dojdzie jeszcze okrągła sumka za tzw. market pool. W obecnej sytuacji przydałyby się jednak nie tylko dodatkowe środki, ale też nadzieja na lepsze jutro.
O to jest przy Łazienkowskiej coraz trudniej. Po zwolnieniu Czesława Michniewicza właściciel i prezes klubu Dariusz Mioduski postanowił dać szansę trenerowi rezerw Markowi Gołębiewskiemu. Efekt jest taki, że z 10 kolejnych meczów Wojskowi przegrali siedem, a pokonali tylko Świt Skolwin (III liga, czyli czwarty poziom rozgrywkowy) i Motor Lublin (II liga) w Pucharze Polski oraz Jagiellonię w Ekstraklasie. W lidze zajmują miejsce spadkowe z taką samą liczbą punktów co Górnik Łęczna, Warta Poznań i Bruk-Bet Termalica Nieciecza (marnym pocieszeniem dla kibiców jest to, że mają dwa zaległe spotkania).
Mioduski nie ukrywa, że Gołębiewski to tylko opcja tymczasowa i chce zatrudnić Marka Papszuna, najlepiej już zimą. Trener Rakowa ma jednak ważny kontrakt, a władze klubu z Częstochowy nie mają zamiaru oddać go bez walki. Być może Legia będzie musiała poczekać na niego do następnego sezonu. O ile plan ze ściągnięciem na Łazienkowską Papszuna w ogóle wypali.
Bardziej niż na tym, co wydarzy się za kilka miesięcy, Legia musi skupić się na tu i teraz. W tym roku zagra jeszcze trzy mecze ligowe. O optymizm trudno, zwłaszcza w kontekście plagi kontuzji. Z meczu ze Spartakiem urazy wykluczyły m.in. Filipa Mladenovicia, Artura Jędrzejczyka, Ernesta Muciego i Bartosza Kapustkę. Progresu w grze dalej nie widać, a jeśli w szatni nic nie drgnie, jedyną szansą na grę w Europie w przyszłym sezonie będzie zwycięstwo w Pucharze Polski. Z taką grą jak ostatnio nawet ćwierćfinał z Łęczną może być jednak dużym wyzwaniem...
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Jak długo pracują trenerzy w Ekstraklasie? Tylko czterech ponad rok! [RANKING]
- Wymarzona jedenastka Legii. Co za paka!
- 7 najcenniejszych zwycięstw Legii w Europie. Dziś zagra o kolejne
- Legia czy Zieliński, Milik czy Rybus? Kto wyjdzie z grupy Ligi Europy?
- Piłkarz Legii przyłapany z alkoholem. Zapewniał, że nie pije z powodu religii
- Zwycięstwo Legii warte miliony i awans w rankingu UEFA
ZOBACZ TEŻ:
Najgorsze drużyny z B-Klasy. Od początku sezonu bez punktu w...
