Industria Kielce w poprzednim sezonie dwukrotnie pokonał podopiecznych trenera Stefana Madsena Aalborg Handbold. Ale duńska ekipa do tych rozgrywek przystąpiła znacznie wzmocniona. Do klubu dołączyli bramkarz Niklas Landin, obrotowy Simon Hald Jensen, Szwedzi Lukas Nilsson i Jack Thurin oraz słoweński rozgrywający Aleks Vlah.
Goście prowadzili w Kielcach niemal przez całe spotkanie i odnieśli zasłużone zwycięstwo.
– Gratulacje dla rywali, mieli więcej chęci od nas i głodu gry. Mieli zdecydowanie więcej zbiórek niż moja drużyna. Nie wykorzystaliśmy też wielu czystych sytuacji. Remis był tylko na początku spotkania, później musieliśmy gonić wynik – mówił po meczu trener polskiej drużyny Tałant Dujszebajew.
Przesądziła końcówka meczu?
Na pięć minut przed końcem polska drużyna zredukowała straty do jednej bramki, ale to rywale zachowali więcej zimnej krwi.
– Nie wykorzystaliśmy wtedy dwóch z rzędu stuprocentowych sytuacji i rywale to wykorzystali. To był decydujący moment tego spotkania – podkreślił Dujszebajew.
Kielecki zespół na początku sezonu trafią kontuzje. Industria zagrała w środę bez sześciu zawodników, zabrakło m.in. niemieckiego bramkarza Andreasa Wolffa.
– Nie chcemy w ten sposób tłumaczyć tej porażki. Przeciwnik był po prostu lepszy. Walczyliśmy przez pełne 60 minut, ale to nie wystarczyło. Musimy przeanalizować błędy, które dzisiaj popełniliśmy i myśleć już o następnych spotkaniach - powiedział chorwacki rozgrywający Igor Karacić.
Mimo porażki na inaugurację w kieleckim obozie nikt nie zamierza załamywać rąk.
– Przegraliśmy ze świetnym zespołem, mówi się trudno. Ale walczymy dalej, na tym świat się nie kończy. Za nami dopiero pierwsze spotkanie – powiedział kirgiski trener.
Natomiast chorwacki szczypiornista dodał, iż dwa lata temu także mistrzowie Polski rozpoczęli rozgrywki od porażki, a tak zdołali awnsować do Final Four.
W następnej kolejce (21 września) kielczanie zagrają na wyjeździe z norweskim Kolstad Handball.(PAP)
