- Lech był drużyną lepszą i wygrał zasłużenie - mówi Michał Miśkiewicz. - Może poznaniacy lepiej dostosowali się do tych warunków, może podeszli do tego meczu z większą determinacją od nas. Dominowali zwłaszcza w drugiej połowie. Nie miałem za wiele do powiedzenia przy tych bramkach. Przy pierwszym golu piłka wpadła do bramki od słupka, przy drugim strzał był z bliska.
Teraz jedyna nadzieja w tym, że ostatni mecz gramy u siebie, a przy Reymonta wygrywamy nawet te najtrudniejsze spotkania. Mamy aż dziesięć dni, żeby dobrze przygotować się do meczu z Pogonią. Będziemy mocno się mobilizować, żeby wygrać. Cały sezon pracowaliśmy na miejsce w trójce i szkoda byłoby je stracić w ostatnim meczu. Wszyscy skazywali nas na walkę o utrzymanie, więc chcielibyśmy dokończyć ligę w tym roku na podium i udowodnić, że wcześniejsze dobre wyniki nie były dziełem przypadku. Poza tym jeśli wzmocnimy się zimą, to łatwiej będzie walczyć o podium, broniąc tej pozycji.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+