autor: Bartosz Karcz
– Nie przegraliśmy tego spotkania, ale jest tak, jakbyśmy przegrali – mówi Michał Miśkiewicz. – Tylko trzy punkty dawały nam pierwszą ósemkę. Dlatego ten remis traktujemy, jak przegraną. To kolejny finał, którego nie udało nam się wygrać.
Miśkiewicz, zapytany o okoliczności, w jakich Wisła straciła bramkę w meczu z Zagłębiem, mówi: – Trochę chyba zostaliśmy zaskoczeni przez takie rozegranie piłki. Zawodnik, który nam strzelił bramkę, nie został pokryty w polu karnym i przez to się zrobił taki „smród”. To była tak naprawdę jedyna ich sytuacja w drugiej połowie, z której mogli coś ugrać.
Teraz przed Wisłą mecze w grupie spadkowej. Krakowianie muszą szybko zapomnieć o meczu z Zagłębiem i przestawić się na walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Bramkarz „Białej Gwiazdy” na pytanie, czy tydzień wystarczy drużynie, żeby przestawić się na grę w dolnej części tabeli, odpowiada: – Myślę, że tak. Będziemy walczyć. Nie dopuścimy do tego, żebyśmy pałętali się w strefie spadkowej. Tym bardziej, że mimo wszystko wydaje się, że nasza forma jest dobra. Powinniśmy ją podtrzymać do samego końca i w tych siedmiu meczach pokazać to, co chcieliśmy pokazać w górnej ósemce. Tylko realia będą inne, zespoły inne, ale będziemy walczyć ostro.