Nieprzypadkowo Franciszek podkreśla, że trzeba wyeliminować wszelkie formy zamknięcia i pogardy, odrzucając dyskryminację i przemoc. „Niemoralność sprawia, że traci się poczucie wstydu, które strzeże prawdy, dobroci, piękna. Niemoralny często nie zdaje sobie sprawy ze swojego stanu, dokładnie jak ktoś, kto ma nieświeży oddech i nie czuje tego” - mówi Franciszek.
Dlatego warto postawić na miłosierdzie. Franciszek proponuje więc przymierze między komunikacją a miłosierdziem. Spotkanie to będzie owocne jedynie wtedy, kiedy zrodzi się wzajemna bliskość, a bliskość jest troską, która pociesza, uzdrawia i świętuje.
W świecie spolaryzowanym i podzielonym „miłosierne komunikowanie się oznacza przyczynianie się do dobrej woli, wolnej i solidarnej bliskości między dziećmi Bożymi i braćmi w człowieczeństwie”.
Solidarna bliskość to umiejętność pomagania ludziom w stawaniu się bardziej ludzkimi, a jest to możliwe, gdy udawanie ustąpi miejsca miłości. Udawanie stwarza patologię „pracy nauczyciela, dziennikarza, człowieka nauki, lekarza, rządzących i rządzonych”. Tymczasem miłość autentycznie stwarza chęć do życia i angażowanie się w nie.
Co więcej, trzeba pamiętać, że jedynie miłość nadaje życiu kształt prawdziwie ludzki. Z tej racji papież zauważył, że miłość „wskazuje uczucie, łaskę, dobroć. Nie jest to miłość z telenoweli. Jest to miłość, która robi pierwszy krok, która nie zależy od ludzkich zasług, ale wypływa z bezinteresowności. Jest to Boża troskliwość, której nic nie może powstrzymać, nawet grzech, ponieważ potrafi wznieść się ponad grzech, pokonać zło i je wybaczyć”.
Z takiej postawy miłości wypływają pokora, radość i siła. Te trzy zawsze idą razem.
Autor jest rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej i kierownikiem Katedry Edukacji Medialnej UP Jana Pawła II