Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Może już niedługo będziemy silni jak Austriacy"

Redakcja
Karina Trojok
- O polskie skoki narciarskie możemy być spokojni - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Jan Szturc, wujek i pierwszy trener Adama Małysza

Kamil Stoch się rozkręca

Zastanawia się Pan czasem, jak teraz wyglądałyby nasze skoki, gdyby dekadę temu Adam Małysz nie odfrunął reszcie świata?
- Trudno w ogóle sobie to wyobrazić.

Byłoby aż tak źle?
- Sukces napędza koniunkturę na każdą dyscyplinę sportową. Bez wyników Adama nie udałoby się stworzyć wokół skoków takiej atmosfery. Nie byłoby tylu zawodników. Nie zrobiłoby się takich wspaniałych kompleksów jak ten w Szczyrku. Do tego zmodernizowano średnią skocznię w Zakopanem, a dużą pokryto igelitem. Pojawili się sponsorzy. Mamy Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich. Od 2004 roku organizowany jest Lotos Cup. Za tym poszedł sprzęt sportowy, buty, narty, kombinezony,wiązania. To wszystko efekty małyszomanii.

Której owocem jest teraz 17-letni Aleksander Zniszczoł.
- Nie tylko. Tomasz Byrt, Klemens Murańka czy Krzysztof Miętus to chłopcy, którzy rozpoczęli treningi na początku sukcesów Małysza.

To najzdolniejsza grupa?
- To zawodnicy, którzy w przyszłości mogą wiele zwojować. Do nich dochodzi Dawid Jarząbek z Zakopanego, czy Paweł Wiącek z Wisły Ustronianki. Obaj to rocznik 1999. Zresztą, nie da się wymienić wszystkich nazwisk. Być może w kimś innym drzemie ukryty talent, który jeszcze może się objawić.

Był Pan zaskoczony świetnym występem Zniszczoła w Zakopanem?
- Dziewiąte miejsce to dla niego ogromny sukces. Bardzo dobrze prezentował się już przed mistrzostwami Polski. Później pojechał na Turniej Czterech Skoczni. Wiadomo, młody zawodnik, presja i się troszkę rozregulował (ostatecznie zajął 61. miejsce - red.). Miał dołek na początku roku.

Później pokazał jednak wielki charakter.
- Wszystko zostało znowu poukładane. Głównym jego celem są mistrzostwa świata juniorów. Myślę, że potem zasili kadrę Łukasza Kruczka. Rzadkością jest, żeby chłopak w tym wieku wygrał Letni Puchar Kontynentalny. Olek teraz znów pokazuje to, co prezentował latem. Przed nim jeszcze wiele, wiele wspaniałych konkursów.

Już teraz porównuje się Zniszczoła do Małysza. Jest tak dobry, jak Adam w jego wieku?
- Trudno to porównywać. Wtedy były inne czasy. Skocznie zostały przebudowane, zmieniły się kombinezony, długości nart. Z drugiej strony Adam zaczął w pucharze startować w wieku 17 lat. Olek również. Odpowiem tak - prezentuje się podobnie do Małysza. Ma bardzo dobrą technikę. Brakuje jeszcze motoryki. Przed nim jeszcze wiele pracy, ale drzemią w tym chłopaku niesamowite możliwości. Bardzo sumiennie pracuje. Podchodzi do obowiązków jak profesjonalista.

O Klemensie Murańce zrobiło się cicho. To wciąż wielki talent?
- Jak najbardziej. Klemens ma takie problemy jak niedawno Olek. W zeszłym roku Zniszczoła wyciągnęło do góry i stracił na mocy. Teraz to samo dzieje się z Klimkiem. Ciągle rośnie, dlatego ma kłopoty z siłą. Kształtują się kości, mięśnie. Technikę ma jednak naprawdę bardzo dobrą.

Apoloniusz Tajner powiedział, że obaj za 10 lat będą rządzić na wszystkich skoczniach.
- Nie są to słowa rzucane na wiatr. Może nie będzie trzeba na to czekać aż tyle czasu.

Kiedyś był Małysz i długo nikt.
- Właśnie. A teraz Kruczek ma wybór. Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot. Jest kilku zawodników, którzy regularnie punktują w Pucharze Świata.

Stoch może być takim samym magnesem dla młodych jakim był Małysz?
- Musi być wynik. Na razie jest. Czy to przyciągnie młodzież? Myślę, że tak. Nie będzie jej jednak tak dużo, jak to było, kiedy Adam startował w najlepszych czasach.

Będziemy mieć kiedyś tak silną drużynę jak Austriacy?
- Chciałbym. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że czwarte miejsce, które na mistrzostwach świata prześladuje Polaków, przekształci się w wyższe.

O przyszłość możemy być spokojni?
- Na początku 2001 roku kluby były oblegane przez młodzież. Małyszomania już troszkę minęła. Może teraz nie mamy aż tylu zawodników, ale myślę, że możemy być spokojni. Jest jednak jeden problem.

Jaki?

- Trenerzy. Nie ma w tej chwili szkoleniowców. Młodzi, którzy kończą studia, nie idą pracować do klubu za 800 czy 1000 złotych. Szukają innego zajęcia. A ci starsi się wykruszają. Tego najbardziej się obawiam.

To chyba kłopot do przeskoczenia?
- O to będzie trudno. Kluby są na własnych garnuszkach. Jeżeli nie ma sponsora, to trudno o prawidłowe podstawowe szkolenie. Kluby muszą same pozyskiwać środki. Do tego dochodzą opłaty za korzystanie ze skoczni. Stawki są zaporowe. Na trening jedzie się grupą dwudziestoosobową. Takie zajęcia trzeba zorganizować pięć razy w tygodniu. Wydatki są niesamowite. Klubów na nie nie stać. Najważniejsze jednak, że jest młodzież.

Rozmawiał Łukasz Madej

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska