Jak żyją Polacy w Katarze?

Być może złapał muzycznego bakcyla dzięki rodzicom, bo słuchali oni jazzu, bluesa i country. Początkowo mały Paweł udawał na rakiecie do badmintona, że gra na gitarze, a kiedy przestało mu to wystarczać, zaczął uczęszczać na kurs gry na instrumencie. Szybko też objawił talent kompozytorski: w trzeciej klasie podstawówki wymyślił piosenkę „Anielski blues” i wykonał ją podczas szkolnego apelu.
- Dzięki temu, że wychowywałem się w Radomiu w latach 90., miałem w swej klasie bardzo bogatych i bardzo biednych kolegów. I nie było między nami żadnych różnic. Ocierałem się o bogactwo i biedę, dlatego dosyć wcześnie poznałem życie z każdej strony. Dzięki temu potrafię dziś zrozumieć różnych ludzi – mówi nam artysta.
Muzyczna pasja nie zaspokajała młodego Pawła i ciągnęło go również do aktorstwa. Chociaż w szkole nikt nie docenił jego talentu, sam zgłosił się do Teatru Powszechnego w Radomiu i już w liceum zaczął w nim grać drobne role. To sprawiło, że po maturze zdecydował się uczyć aktorstwa w Warszawie. Prawdziwy chrzest bojowy przeszedł jednak dopiero po akademii.
- Przez pierwsze dziesięć lat kariery grałam w teatrze i to epizodyczne role. Bardzo dużo mnie to nauczyło. Zresztą podobnie jak Kabaret Na Końcu Świata, który był dla mnie wspaniałą lekcją improwizacji i scenicznej odwagi. Teatr był więc dla mnie bardzo ważny, bo to właśnie tam aktor najpełniej szkoli warsztat – podkreśla.
Popularność przyniosła mu główna rola w spektaklu „Exterminator”. Dzięki niej upomniało się o niego kino. I szybko okazało się, że świetnie sprawdza się w komediowym repertuarze. Za sprawą takich filmów, jak „Wkręceni”, „Dzień dobry, kocham cię!” czy „Planeta singli”, stał się ulubieńcem kobiecej widowni. Nie zrezygnował jednak z marzeń o śpiewaniu.
- Początkowo grałem sam na gitarze, potem próbowałem tworzyć różne projekty. Kiedy poznałem Łukasza Borowieckiego, puściłem mu swoje nagrania i wtedy stwierdziliśmy, że zrobimy to razem. On nie znał mnie wtedy jeszcze dobrze, ale zaryzykował – złożyliśmy się pół na pół na pierwszą płytę i od tamtej pory działamy razem. I nic nie wskazuje na to, że przestaniemy – podkreśla.
Jego debiutancki album „Opowiem ci o mnie” z 2016 roku stał się bestsellerem. Młodym słuchaczom przypadły do gusty proste i melodyjne piosenki Pawła, opowiadające o najważniejszych sprawach dla każdego człowieka: wierze, miłości i nadziei. Jeszcze większym sukcesem okazała się wydana dwa lat później płyta „1984”, która pokryła się poczwórną platyną. Czy podobny los spotka tę najnowszą – „Narnię”?
- Dużo jest w tych piosenkach nawiązań do literatury, do książek, które miała na mnie wpływ, ale nie będzie to piosenka literacka, ani aktorska. Tytuł płyty nie jest przypadkowy – jestem wielkim fanem serii „Opowieści z Narni” dlatego, że jest pełna alegorii, odniesień. Wierzę, że każdy ma w sobie taką Narnię i każdy na swój sposób musi stoczyć ten bój, żeby ją odzyskać i żeby mogło rządzić tam dobro – tłumaczy.
- Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Horoskop miesięczny na grudzień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Otwarto nowy prywatny akademik w Krakowie. Prawdziwy wypas dla studentów z kasą
- Budowa S7 na północy Małopolski. "Ekspresówka" widziana z góry robi wrażenie