Na pogrzeb Józefa Cichego przybyło nie więcej niż pięćdziesiąt osób, w tym żołnierze Wojska Polskiego. Trochę mało, jak na bohatera, który w czasie II wojny światowej poświęcał życie dla wolności nas wszystkich. Walczył m.in. pod Monte Cassino.
Janina Cichy, siostra Józefa przyznaje, że boli ją nie tylko strata ukochanego brata, ale przede wszystkim bezduszność urzędników, którzy pozwolili odejść człowiekowi bez świadczenia, o które walczył.
- Wiedzieli, że jako 96-latek nie pożyje kolejnych dziesiątek lat. Mimo to nie wystawili legitymacji tylko dlatego, że zabrakło kilku dokumentów. Brat nie miał siły za nimi chodzić po urzędach - nie kryje żalu. Przypomina, że jej brat posiadał wiele odznaczeń i medali dla zasłużonych żołnierzy.
Po serii artykułów w "Gazecie Krakowskiej" opisujących zmagania starszego pana z biurokracją zgłosiło się kilka setek ludzi z całej Polski i zagranicy chętnych pomóc Cichemu. Oferowali comiesięczne przelewy na konto lub duży zastrzyk gotówki. Pan Józef nie chciał jednak pieniędzy. - Był honorowy - zaznacza pani Janina.
W ostatniej drodze bohaterowi towarzyszył m.in. przyjaciel Marian Pałka. - Pracowaliśmy na kopalni Siersza. Wiele razy słuchałem jego opowieści o walce na froncie - opowiada. Nie może zrozumieć, jak tacy ludzie jak Józef zostali pozostawieni sami sobie. - Władze państwa powinni ich nosić na rękach - załamuje głos.
Zmarł Józef Cichy. Weteran wojenny nie doczekał renty wojskowej. Pogrzeb w środę [WIDEO]
Autor: Magdalena Balicka/Gazeta Krakowska