Czytaj także: Kraków: śledztwo w sprawie "skóry" wznowione
Dotychczas mieszkańcy Ruczaju mogli bez przesiadek dostać się m.in. na Olszę (128), w okolice Parku Wodnego (128) czy na cmentarz Rakowicki (124, 424). Teraz muszą najpierw wsiąść do tramwaju i na rondzie Grunwaldzkim przesiąść się do autobusu.
Jan Michalik, który niemal codziennie podróżuje między Ruczajem a Olszą, zaznacza, że czas przejazdu wydłużył mu się dwukrotnie - z 20 do 40 min. Ze zmian niezadowolona jest również napotkana na przystanku "Rondo Grunwaldzkie" Aleksandra Kucza. Dziewczyna, mimo deszczowej i wietrznej pogody, czeka na tramwaj, aby dostać się do swojego chłopaka na Ruczaj. Do niedawna podróż była szybsza i łatwiejsza. - Niestety, plusów nowego tramwaju wcale nie widzę - mówi.
Wtóruje jej Janek: - Gdybym wiedział, że władze miasta, tworząc nową trakcję tramwajową, pozbawią tysiące mieszkańców bezpośredniego połączenia autobusowego, byłbym przeciwny tej inwestycji - chłopak nie przebiera w słowach. Podobnie setki internautów dają upust emocjom w sieci.
Urzędnicy tymczasem tłumaczą: polityka transportowa miasta wyklucza dublowanie się linii autobusowych i tramwajowych. Dlatego zdecydowaliśmy się na skrócenie linii 124, 128 i 424.
Zmiany wywołały jednak tak duże niezadowolenie pasażerów, że Tadeusz Trzmiel, zastępca prezydenta Krakowa, zaczął się zastanawiać nad przywróceniem tych linii na stare trasy. - Nie wykluczamy takiego rozwiązania - mówi ostrożnie.
Wiceprezydent Trzmiel zapewnia, że funkcjonowanie nowej organizacji ruchu na Ruczaju jest cały czas monitorowane. - Zmiany obowiązują dopiero od kilkunastu dni, potrzeba czasu na ich ocenę. Jeśli potwierdzą się sygnały o problemach, będziemy rozważać, jak je rozwiązać - obiecuje wiceprezydent.
wspr. Michał Sikora, arm
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!