Nowa ustawa deweloperska. Komentarz Tomasza Majera

O problemach pracowników nowosądeckiego MOPS i dwóch DPS-sów pisaliśmy na łamach Gazety Krakowskiej dwa tygodnie temu. Pracownicy wspomnianych placówek skarżyli się wówczas na system przydzielania podwyżek, który - w ich ocenie - dyskryminował m.in. osoby przebywające na zwolnieniach L4 z powodu Covid 19. Po rozmowach z pracownikami tych instytucji radni Iwona Mularczyk i Michał Kądziołka wystosowali do prezydenta Ludomira Handzla interpelację z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Zawiadomili również Okręgowy Inspektorat Pracy w Krakowie, który ostatecznie zadecydował o przeprowadzeniu kontroli.
Prezydent odpowiedział na interpelacje radnych, ale jak się okazuje, jego odpowiedź wzbudziła dodatkowe pytania i sporo kontrowersji.
Sporne kryteria przyznawania podwyżek
Wątpliwości Iwony Mularczyk wzbudziły przede wszystkim kryteria, według których miały być przydzielane podwyżki. Mowa tutaj chociażby o "przydatności dla danego działu czy jednostki", "zaangażowaniu w pracę", "wkładzie merytorycznym" oraz "elastyczności i otwartości na proponowane zmiany organizacyjne".
- Co to w ogóle znaczy przydatność dla danej jednostki? Pan prezydent dzieli w ten sposób pracowników na przydatnych i nieprzydatnych - podkreśla nowosądecka radna.
Podobne niejasności pojawiają się w przypadku nieobecności w pracy spowodowanej Covid - 19. Wprawdzie prezydent w swojej odpowiedzi zaznacza, że nieobecność nie była głównym kryterium decydującym o przyznaniu podwyżki, miała ona jednak wpływ na ostateczną decyzję o podwyższeniu pensji.
- A przecież wszyscy wiemy jaka była sytuacja w czasie pandemii. Pracownicy, którzy ze mną rozmawiali byli na zwolnieniach lekarskich płatnych 100 procent. Oznacza to, że zarazili się koronawirusem w pracy. I wychodzi na to, że oni też nie dostali podwyżek - komentuje Iwona Mularczyk.
Skąd brać pieniądze na wyższe pensje?
Oburzenie radnej wzbudziły nie tylko same kryteria nagradzania pracowników, ale także uwaga prezydenta odnośnie środków rządowych oraz pieniędzy z reparacji wojennych. Iwona Mularczyk zarzuca Ludomirowi Handzlowi, że nie rozumie pojęcia "reparacja" oraz że obraża pamięć ofiar II wojny światowej.
- Ale czego spodziewać się po prezydencie, którzy nie widzi nic zdrożnego w fakcie, że w centrum miasta pojawił się mural przedstawiający Hitlera - komentuje.
Uważa również, że "burmistrz" Handzel (takie sformułowanie padło na konferencji prasowej) zamiast wydawać dodatkowe środki na Festiwal Piękna, mógł je przeznaczyć na podniesienie pensji pracowników DPS-ów.
- To byłby prawdziwy Festiwal Piękna i Dobroci - puentuje.
Nie chciałem nikogo obrazić
Z prośbą o komentarz odnośnie kontrowersyjnego fragmentu interpelacji zwróciliśmy się do prezydenta Ludomira Handzla.
- Nie było moim zamiarem obrażanie pamięci ofiar wojny. Chciałem jedynie zwrócić uwagę na fakt, że samorząd nie może liczyć w kwestii podwyżek pensji na wsparcie rządowe. A przecież budżet miasta nie jest z gumy - wyjaśnia w rozmowie z nami.
Prezydent zaznacza również, że program podwyżek jest realizowany, ale wszystkie pieniądze na ten cel zostały wygospodarowane z miejskiej puli.
Nie czuje się również obrażony określaniem go mianem "burmistrza".
- Tytuły takie noszą włodarze Londynu i Nowego Jorku. Dla mnie nie liczy się nazwa mojego stanowiska tylko praca na rzecz miasta - kwituje.
Muszyna wypiękniała. Oto nowa-stara gwiazda małopolskiej tur...
- Kandydatki do tytułu Miss Polski 2022 na sesji zdjęciowej w Krynicy-Zdroju
- Nietypowe budynki w Nowym Sączu i okolicy. Z różnych powodów przyciągają uwagę
- Sądeczanie pamiętali o rocznicy Zbrodni Wołyńskiej 1943
- Są razem 50 i 60 lat. Złote i Diamentowe gody w ratuszu. 11 par świętowało jubileusze
- Mamy wyniki matur szkół w Nowym Sączu i powiecie nowosądeckim
- 10 miejsc idealnych na upalny dzień. To nie tylko baseny i kąpieliska