Dodatkowy oddział dla chorych po udarach i wylewach, a także sparaliżowanych i ze złamaniem kręgosłupa zamierza otworzyć Sądeckie Hospicjum. Do zagospodarowania jest poddasze, w którym mogłoby się znaleźć 21 łóżek.
- W mieście nie ma placówki, która mogłaby przyjmować takich pacjentów - podkreśla dyrektor hospicjum Mieczysław Kaczwiński. - Najbliższy ośrodek działa w Grybowie, ale nie jest łatwo tam się dostać.
Potwierdza to ks. Paweł Bobrowski, kierujący Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym Caritas Diecezji Tarnowskiej w Grybowie. W miejscowym ośrodku zajęte są wszystkie z 81 miejsc. W kolejce czeka 25 chorych, także z Nowego Sącza.
- Czas oczekiwania sięga pół roku - podaje ks. Bobrowski. - To pokazuje, jak wielkie jest zapotrzebowanie na taką opiekę w naszym regionie.
Nowosądeckie hospicjum uruchomiono w maju 2012 r. W pierwszym roku działalności opiekę znalazło tutaj 114 osób. W ubiegłym - 193. Placówka dysponuje 21 łóżkami. Pobyt 18 chorych refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Za trójkę z własnych środków płaci Towarzystwo Przyjaciół Chorych Sądeckie Hospicjum. Pieniądze pochodzą m.in. z odpisu 1 proc. podatku, a także od hojnych darczyńców, wspierających placówkę.
- Kłopot w tym, że NFZ finansuje opiekę nad pacjentami, którzy cierpią na ściśle określone dolegliwości - zaznacza Mieczysław Kaczwiński. - Chodzi między innymi o nowotwory i niewydolności oddechowe. Nie ma w tym zestawieniu chorych, którzy np. są po udarze i wymagają długoterminowego leczenia szpitalnego.
Sądeckie Hospicjum mogłoby ich przyjąć, gdyby uruchomiło dodatkowy oddział. Koszty adaptacji poddasza i zakup sprzętu oszacowano na 1,5 mln zł.
Kierownictwo będzie się ubiegać o dofinansowanie z funduszy unijnych. Mieczysław Kaczwiński wierzy, że to się uda, bo od pomysłu budowy hospicjum los mu wyjątkowo sprzyjał. Zebrano 3,2 mln zł na tę inwestycję. Pieniądze pochodziły z 1 procenta podatku, wpłat sponsorów i dofinansowania z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. 200 tys. zł na zakup wyposażenia przekazał wojewoda małopolski.
- Tym razem też nam się uda - przekonuje Mieczysław Kaczwiński.
O tym, że prowadzi naprawdę potrzebną placówkę, świadczą opinie samych chorych. Świetną opiekę w hospicjum potwierdza np. 65-letni Ignacy Olchawa z Nowego Sącza. Leży tam już pół roku. Guz zaatakował rdzeń kręgowy, mężczyzna nie może chodzić.
- Opiekę mam wspaniałą - podkreśla Ignacy Olchawa. - Personel jest cierpliwy, przybiega na każde zawołanie. Czuję się tutaj prawie jak w domu. Pielęgniarki tryskają humorem, więc nawet nie myślę o swojej chorobie. Zawsze może odwiedzić mnie rodzina, jest doskonale.
Podobną opinię wyraża 82-letnia sądeczanka Antonina Neznal. Była nauczycielka języka polskiego i długoletnia dyrektorka biblioteki pedagogicznej leży w hospicjum od ponad miesiąca. Zwraca uwagę nie tylko na wrażliwość, ale i dużą inteligencję opiekunów.
- Można z nimi porozmawiać dosłownie na każdy temat - podkreśla pani Antonina. - To także jest istotne, kiedy się tak długo leży w jednym miejscu i czas się dłuży. Hospicjum jest potrzebne mieszkańcom całego regionu. To smutne, że ciężko chorzy muszą czekać w kolejce, żeby tu trafić.
Opinie
Artur Puszko, dyrektor Szpitala im. Śniadeckiego w Nowym Sączu: Obiema rękami podpisuję się pod ideą rozbudowy Sądeckiego Hospicjum. Jeszcze pięć lat temu w szpitalu prowadziliśmy oddział dla przewlekle chorych i pamiętam, że dwadzieścia łóżek, jakimi dysponowałem, zapełniało się w ciągu tygodnia. Kolejka chorych błyskawicznie rosła, nie mieliśmy ich gdzie położyć. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z prowadzenia tego oddziału, gdy NFZ przestał kontraktować takie usługi. Uznał bowiem, że szpital jest po to, żeby szybko diagnozować i leczyć pacjentów, a nie przetrzymywać przez wiele miesięcy.
Hospicja mają przyszłość, ponieważ starzeje się społeczeństwo, a im człowiek jest starszy, tym większe prawdopodobieństwo, że zapadnie na poważną chorobę i będzie wymagał opieki drugiej osoby. Widać to było najpierw na zachodzie Europy, a teraz także w Polsce.
Z roku na rok rośnie też liczba udarów i wylewów, które prowadzą często do bardzo poważnej niepełnosprawności. To dziś choroby cywilizacyjne, wynikające ze zwiększonego tempa życia, złej diety i stresów, na jakie jesteśmy narażeni. Obecnie leczy się zaledwie co piąty Polak, który wie, że choruje na nadciśnienie. To potencjalny pacjent hospicjów.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+