Czytaj także:
- Pomysł na podróż zabytkowym pociągiem narodził się około dwóch lat temu, kiedy powstało nasze stowarzyszenie - opowiada Kamil Filipowski, wiceprezes SMK.
Trafili w gusta wielu sądeczan i turystów, ponieważ bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. W tydzień od rozpoczęcia sprzedaży zabrakło ich w kasach. Chętnych nie odstraszyła nawet cena 55 zł od osoby, cały skład wypełnili po brzegi. - Chodzi nam przede wszystkim o wskrzeszenie przejazdów na trasie, która kiedyś była prawdziwą arterią komunikacyjną - mówi Kamil. - To część historii naszego regionu, szkoda byłoby ją zapomnieć.
Linię kolejową z Chabówki do Nowego Sącza zbudowano w latach 1882-85, za czasów monarchii austro-węgierskiej. Po połączeniu z wcześniej istniejącymi odcinkami, można nią było przejechać od Cieszyna przez Zagórz w Bieszczadach do Husiatynia nad ówczesną granicą rosyjską. Stopniowa degradacja nastąpiła dopiero w latach 90. XX w. Historyczna trasa, którą wczoraj przejechało sześć zabytkowych wagonów z austriackim parowozem Ty2 z początku XX w., ma 78 kilometrów. Żeby pokonać ten odcinek, trzeba zużyć ok. 6 ton węgla, wspinając się na liczne wzniesienia. Najwyższym punktem jest stacja w Skrzydlnej (608 m n.p.m.).
- Każdy z nas musiał przejść specjalny kurs. Jazda parową lokomotywą znacznie różni się od innych, a do jej obsługi potrzeba co najmniej dwóch osób - wyjaśniał Czesław Nowak, jeden z maszynistów. - Teraz jest gorąco w kabinie, ale kiedy jedziemy, możemy się przewietrzyć, otwierając okno.
Pasażerowie byli zachwyceni. - Trochę twarde ławki w wagonach, ale jedzie się i tak całkiem przyjemnie. Dzieci są wniebowzięte - dzieliła się wrażeniami Barbara Mróz z Nowego Sącza.
Dla tych, którym zabrakło miejsc w zabytkowym pociągu, mamy dobrą wiadomość. - Jeśli tylko nie zabraknie pieniędzy, chcielibyśmy częściej organizować takie przejazdy - zapewnia Kamil Filipowski.
Uwaga! Nowy konkurs! Wymyśl nazwę dla pociągu i wygraj nagrody!
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**