https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: ożywili XIX-wieczną kolej

Arkadiusz Arendowski
W niedzielę na dworcu PKP w Nowym Sączu można było się poczuć jak 100 lat temu
W niedzielę na dworcu PKP w Nowym Sączu można było się poczuć jak 100 lat temu Arkadiusz Arendowski
Przeciągły gwizd lokomotywy, krótki okrzyk konduktora: "Proszę wsiadać! Odjeżdżamy!" i ruszyła wiekowa ciuchcia zapomnianą trasą z Nowego Sącza do Chabówki. Tak rozpoczęła się w niedzielę kolejowa majówka "Parowozem przez Galicyjską Kolej Transwersalną", zorganizowana przez nowosądeckie Stowarzyszenie Miłośników Kolei.

Czytaj także:

- Pomysł na podróż zabytkowym pociągiem narodził się około dwóch lat temu, kiedy powstało nasze stowarzyszenie - opowiada Kamil Filipowski, wiceprezes SMK.

Trafili w gusta wielu sądeczan i turystów, ponieważ bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. W tydzień od rozpoczęcia sprzedaży zabrakło ich w kasach. Chętnych nie odstraszyła nawet cena 55 zł od osoby, cały skład wypełnili po brzegi. - Chodzi nam przede wszystkim o wskrzeszenie przejazdów na trasie, która kiedyś była prawdziwą arterią komunikacyjną - mówi Kamil. - To część historii naszego regionu, szkoda byłoby ją zapomnieć.

Linię kolejową z Chabówki do Nowego Sącza zbudowano w latach 1882-85, za czasów monarchii austro-węgierskiej. Po połączeniu z wcześniej istniejącymi odcinkami, można nią było przejechać od Cieszyna przez Zagórz w Bieszczadach do Husiatynia nad ówczesną granicą rosyjską. Stopniowa degradacja nastąpiła dopiero w latach 90. XX w. Historyczna trasa, którą wczoraj przejechało sześć zabytkowych wagonów z austriackim parowozem Ty2 z początku XX w., ma 78 kilometrów. Żeby pokonać ten odcinek, trzeba zużyć ok. 6 ton węgla, wspinając się na liczne wzniesienia. Najwyższym punktem jest stacja w Skrzydlnej (608 m n.p.m.).

- Każdy z nas musiał przejść specjalny kurs. Jazda parową lokomotywą znacznie różni się od innych, a do jej obsługi potrzeba co najmniej dwóch osób - wyjaśniał Czesław Nowak, jeden z maszynistów. - Teraz jest gorąco w kabinie, ale kiedy jedziemy, możemy się przewietrzyć, otwierając okno.
Pasażerowie byli zachwyceni. - Trochę twarde ławki w wagonach, ale jedzie się i tak całkiem przyjemnie. Dzieci są wniebowzięte - dzieliła się wrażeniami Barbara Mróz z Nowego Sącza.

Dla tych, którym zabrakło miejsc w zabytkowym pociągu, mamy dobrą wiadomość. - Jeśli tylko nie zabraknie pieniędzy, chcielibyśmy częściej organizować takie przejazdy - zapewnia Kamil Filipowski.

Uwaga! Nowy konkurs! Wymyśl nazwę dla pociągu i wygraj nagrody!

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mk
i czemu ludzie narzekają ze sacz to małe zadupie w dodatku "stolica subregionu wiejskiego". Przestarzała kolej , miasteczko galicyjskie-głowne atrakcje sadeczyzny- to atrybuty głębokiego zadupia. Jeszcze niech dadza unijne pieniadze na odrestaurowanie głownych zawodów jak szewc i kowal i bedziemy zyli w miescie z XIX wieku a nie XXI.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska