Czytaj także: Senator Kogut mediuje i gasi strajk w Newagu
Na czwartkowym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy PKS-u nie zapadły żadne wiążące decyzje. Wzięli w nim udział: delegacja załogi, posiadającej 15 proc. udziałów w spółce, oraz przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, do którego należy pakiet większościowy (85 proc.).
- Wpłynęły do nas dwa listy intencyjne od pracowników, którzy są zainteresowani przejęciem firmy - mówi Witold Latusek, członek zarządu województwa małopolskiego. - Mają teraz czas na złożenie konkretnych ofert.
Jak ustaliliśmy, utworzenie spółki pracowniczej planują - niezależnie od siebie - kierowcy z Krynicy-Zdroju oraz część załogi z Nowego Sącza. - Trudno w tej chwili powiedzieć, jaką część spółki przejęłaby załoga. Pracownicy muszą się określić. Trzeba też sporządzić wycenę firmy - podkreśla Latusek.
I dodaje, że 9 lutego odbędzie się kolejne walne zgromadzenie akcjonariuszy. Do tego czasu "pomysł" na PKS ma być gotowy.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, podczas czwartkowego zgromadzenia doszło do gwałtownej wymiany zdań wywołanej przez przedstawicieli związków zawodowych w przedsiębiorstwie. Nasz informator twierdzi, że związkowcy sprzeciwiają się zmianom i prywatyzacji firmy. Pomimo usilnych starań, nie udało nam się z nimi skontaktować.
Sytuacja spółki wciąż jest dramatyczna. Jej konta bankowe zajął komornik, który prowadzi postępowanie egzekucyjne na wniosek nowosądeckiej firmy Budmex. PKS jest jej winny 667 tys. zł za budowę stacji diagnostycznej.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
