FLESZ - Rosyjska horda w Charkowie - Relacja

Jeszcze przed rozpoczęciem dzisiejszej, nadzwyczajnej sesji rady miasta, odbył się briefing prasowy z udziałem przedstawicieli trzech wspomnianych wyżej klubów oraz prezydenta Ludomira Handzla.
- Jako prezydent Nowego Sącza muszę stać na straży legalizmu działania całego urzędu, ale także bacznie przyglądać się pracom rady miasta. Złożyłem wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta, niestety nie została ona zwołana. Zamiast tego zwołano jakąś sesję hybrydową, która nie jest przewidziana przepisami prawa - mówił.
Prezydent poinformował, że zwrócił się do radców prawnych o wyjaśnienie sprawy i otrzymał jednoznaczną opinię, że przewodnicząca Iwona Mularczyk złamała przepisy dotyczące funkcjonowania rady miasta.
- To już kolejny taki przypadek braku poszanowania dla prawa w naszym mieście. Nie mogę na to pozwolić dlatego skierowałem wniosek do wojewody, aby w trybie nadzoru zechciał przyjrzeć się postępowaniu przewodniczącej. Mam nadzieję, że zarówno wojewoda, jak i mieszkańcy miasta ocenią to postępowanie jednoznacznie - podnosił.
Kto był pierwszy i co z tego wyszło
Kulisy zwołania dzisiejszej sesji naświetlił radny Maciej Prostko, przewodniczący klubu KN. Z jego słów wynika, że jako pierwszy o zwołanie sesji nadzwyczajnej wnioskować miał prezydent Ludomir Handzel. Dopiero później podobny wniosek złożyła Iwona Mularczyk.
- O co tutaj chodzi? To proste. Wnioskodawca sesji nadzwyczajnej może odmówić wprowadzenia do porządku obrad punktu np. dotyczącego swojego odwołania. A przewodnicząca bardzo się tego boi. Nie może być jednak tak, że jeśli ktoś składa pierwszy wniosek, a komuś innemu się to nie podoba, to zgłasza swój, aby nie dopuścić poprzednika do głosu - tłumaczył.
Prostko zaznaczył, że istnieją obawy o legalność uchwał podjętych w czasie dzisiejszej sesji. Ponieważ jego klub nie chce legitymizować łamania prawa zdecydowali, że nie wezmą udziału w obradach.
Podobne stanowisko zajęli przewodniczący klubów Koalicji Obywatelskiej i "Sojuszu dla Nowego Sącza".
- Mamy do czynienia z Bareją, Kafką i "Lotem nad kukułczym gniazdem". Przekroczono tutaj granicę absurdu. Takie lekceważenie prawa prowadzi do dyktatury. To skandal nad skandalem - komentował działania Iwony Mularczyk Leszek Zegzda, szef klubu KO.
Swoją opinię wypowiedział również Maciej Rogóż, przewodniczący klubu "Sojusz dla Nowego Sącza".
- Od trzech lat zadaję sobie to samo pytanie. Czy w Nowym Sączu nie może być normalnie. Czy wszyscy radni nie mogą współpracować dla dobra miasta - pytał.
Zapewniał również, że jego klub będzie stał na staży demokracji i wyrażał zdziwienie, że członkowie Prawa i Sprawiedliwości akceptują działania przewodniczącej Mularczyk.
Jakie będą dalsze kroki?
Zdaniem Leszka Zegzdy , przewodnicząca powinna teraz zwołać sesję nadzwyczajną na wniosek prezydenta Nowego Sącza. Jakie będą dalsze kroki radnych z trzech klubów i jak długo potrwa ten klincz? Na razie nie wiadomo.
- Chcemy, żeby powróciła normalność. Jeśli prezydent chce zwołać sesję nadzwyczajną, to przewodnicząca musi ją zwołać - zaznaczał Maciej Rogóż.
Uwzględniono punkty prezydenta
Iwona Mularczyk jest zaskoczona postawą radnych, którzy odmówili udziału w dzisiejszych obradach.
- W porządku sesji znalazły się wszystkie punkty, które przygotował pan prezydent, poszerzone o dyskusję na temat budowy spalarni oraz wypowiedź zaproszonego eksperta, który miał przedstawić projekt zagospodarowania odpadów komunalnych - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Przewodnicząca przypomina również, że to sami mieszkańcy wnioskowali o wprowadzenie takiego punktu na poprzedniej sesji rady miasta.
Natomiast jeśli chodzi o kwestię "pierwszeństwa" przy składaniu wniosków o zwołanie sesji nadzwyczajnej przewodnicząca zaznacza, że w prawie nie ma jednoznacznej wykładni odnośnie znaczenia kolejności złożenia wniosku.
- W ubiegły poniedziałek wniosek złożył prezydent, dzień później grupa radnych. Porządek dzisiejszej sesji uwzględniał punkty przygotowane przez obydwie strony - wyjaśnia.
Co dalej z rozpoczętą dzisiaj sesją? Przewodnicząca ma nadzieję, że radni wszyscy radni wezmą udział w obradach 26 kwietnia. Jak tłumaczy, obecna sesja nie została zamknięta, ogłoszona została jedynie przerwa.
Ubolewam nad rozwojem sytuacji
Artur Czernecki, kolega klubowy Iwony Mularczyk i wiceprzewodniczący rady miasta ubolewa nad rozwojem sytuacji w tym gremium.
- Jest mi po prostu smutno. To była ważna sesja z punktu widzenia interesów mieszkańców Nowego Sącza. Mieliśmy m.in. poruszyć problem budowy w mieście spalarni. Członkowie mojego klubu stawili się na obradach, tymczasem pozostali radni po prostu zlekceważyli nowosądeczan - komentuje na gorąco.
Radny jest przekonany, że dyskusja wokół sposobu zwołania sesji to zasłona dymna, aby nie podejmować kwestii budowy spalarni, która budzi w Nowym Sączu spore kontrowersje. Uważa również, że obrady zostały zwołane przez przewodniczącą w zgodzie ze statutem miasta.
- Od wielu lat działam aktywnie w samorządzie, ale z taką sytuacją wcześniej się nie spotkałem - konkluduje.
- Sądeccy milionerzy, niektórzy zaczynali w garażu. Zna ich cała Polska
- Przyłapani w czasie przerwy. Nie wiedzieli, że robią im zdjęcia do Google Street View
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- Karnawał po sądecku czyli lachowskie zapusty. Impreza przyciągnęła tłumy
- Kordian nagrał piosenkę idealną na Walentynki. Do klipu zaprosił finalistkę Miss