Nowy Sącz: napadali na... zastępcę komendanta
30-letni Tomasz S. miał już na koncie 10 wyroków za włamania, rozboje, kradzieże i ucieczkę z policyjnego konwoju. 28-letni Janusz G. mógł się poszczycić pięciokrotną karalnością. Obaj spotkali się 14 marca ub.r. i pod chmurką sączyli tanie wina. Byli z nimi Włodzimierz M. i Katarzyna J. Potem we czworo pili w mieszkaniu Tomasza S. przy ul. Królowej Jadwigi. W pewnej chwili mężczyźni zaczęli się kłócić, bo Włodzimierz M. nie chciał finansować kolejnej flaszki wódki.
- Za pierwszą już zapłaciłem i chyba wystarczy. Teraz wasza kolej - zauważył. To nie spodobało się kompanom. Pierwszy zaatakował go Tomasz S., potem dołączył Janusz G. Obaj bili i kopali pokrzywdzonego. Przeszukali mu ubranie, zabrali 80 zł i dokumenty. Wyprowadzili Włodzimierza M. na zewnątrz budynku. Potem poszli kupić alkohol i papierosy. Pobity jednak wrócił do mieszkania i nalegał, by oddano mu pieniądze. To jeszcze bardziej rozjuszyło agresywnych kompanów. Tomasz S. pierwszy uderzył ofiarę scyzorykiem w szyję. Potem usiadł na Włodzimierzu M. i zadawał kolejne ciosy w tułów. Później scyzoryk wziął Janusz G. i też zaatakował leżącego. Miał nawet podciągnąć do góry sweter Włodzimierza M., by łatwiej było zadawać uderzenia w gołe ciało. Krwawemu zdarzeniu cały czas przyglądała się Katarzyna J.
- Odwróć głowę, nie patrz na to - rzucił w pewnym momencie Janusz G. Kobieta była posłuszna. Wcześniej słyszała, jak jeden z mężczyzn mówi podczas dokonywania zabójstwa, że "frajerów trzeba tępić" i "wyświadczamy mu przysługę". Sprawcy postanowili pozbyć się zwłok. Najpierw wynieśli je na poddasze i wsadzili do pudła. Potem przeciągnęli na klatkę schodową, w końcu podrzucili pod kontener na śmieci przed budynkiem. Tomasz S. spalił w piecu odzież ofiary, w popielniku ukrył scyzoryk, a Janusz G. wytarł koszulką krwawe ślady widoczne na poręczach i schodach. Po czym wyszedł do sklepu na zakupy. Zapamiętała go ekspedientka, bo twarz miał umazaną krwią.
Zatrzymany Janusz G. przyznał się do winy, Tomasz S. zaprzeczał udziałowi w zbrodni. Obaj obarczali się odpowiedzialnością za śmierć pokrzywdzonego i umniejszali swoją rolę w zabójstwie i rozboju.
Najpierw sądecki sąd, a teraz Sąd Apelacyjny w Krakowie uznały za zasadne zróżnicowanie kar za dokonanie zbrodni. Zdecydowały, że wobec Janusza G. należy zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, bo tylko on opisał szczegóły zabójstwa i szczerze przyznał się do winy.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!