Mimo wyrównanego przebiegu gry, Wisła mogła wygrać to spotkanie. Krakowianom do zwycięstwa zabrakło kilku minut, a irytować musiały kolejny raz koszmarne błędy w obronie.
Po ostatnim gwizdku, zdenerwowania nie krył trener Wisły, Robert Maaskant, który poświęcił sporo miejsca właśnie na postawę swoich piłkarzy w defensywie. - W dwóch meczach straciliśmy cztery gole - stwierdził Holender. - Straciliśmy je stanowczo za łatwo. Sprawa jest prosta, jeśli dalej tak będziemy bronić, to będziemy mieć problemy. Nie może być tak, że wszyscy patrzą na piłkę, a nie na przeciwnika. Straciliśmy punkty w tym meczu, bo w obronie nie byliśmy odpowiednio twardzi i agresywni.
Trudno nie zgodzić się z Maaskantem. Okoliczności straty drugiego gola w komplecie obciążają - choć w różnym stopniu - cały blok obronny Wisły. Paljić dał dośrodkować Markiewiczowi. Bunoza odpuścił asekurację, a Cleber z Cikosem stali w polu karnym jak zaczarowani, gdy strzał oddawał Niedzielan. Najmniej pretensji można mieć w tym przypadku do Jovanicia, który wielkich szans nie miał również przy pierwszym golu, gdy Vuković w popisowy sposób wykonał rzut wolny.
Mimo iż serbski bramkarz nie zagrał źle, to po meczu nie był w najlepszym humorze. - Zabrakło nam kilku minut, żeby wygrać ten mecz - mówi Jovanić. - Wielka szkoda, ale najważniejsze, że gramy coraz lepiej. Musi być zresztą lepiej w następnych spotkaniach. Innego wyjścia nie widzę. Czy po powrocie Mariusza Pawełka do składu będę dalej bronił? Nie wiem. To jest decyzja trenera, a ja uznam każdy jego wybór. Najważniejsze jest i tak, żeby drużyna wygrywała.
Jovanić czy Pawełek to najmniejszy problem Wisły, bo obaj bramkarze bronią na podobnym poziomie. Co jednak zrobić z tą nieszczęsną obroną? Maaskant ma nad czym myśleć, ale może warto coś zmienić. W tej chwili nie wiemy np. jak prezentuje się Osman Chavez, który przychodził do Wisły z opinią solidnego defensora.
Tylko że Honduranin jeszcze nie zagrał nawet minuty w meczu o konkretną stawkę i tak na dobrą sprawę trudno go w ogóle oceniać. Podobno Chavez nie jest gotowy do gry, bo brakuje mu... meczów. Tylko że gdy będzie siedział na ławce, to rytmu meczowego na pewno nie złapie.
W ofensywie gra Wisły wygląda nieco lepiej, ale też można mieć pretensje do krakowian o słabą skuteczność. Do przerwy mieli bowiem kilka sytuacji i mogli prowadzić znacznie wyżej niż 1:0. Wtedy dyskusja na temat błędów w obronie nie miałaby praktycznie miejsca. Pozytywnie jak na debiut zaprezentował się Nourdin Boukhari. Widać, że Marokańczk ma potencjał i powinien być wzmocnieniem składu, kiedy już będzie lepiej rozumiał się z partnerami.
Zastanawiające jest natomiast odsuwanie od gry Patryka Małeckiego. Widać, że na razie nie jest on faworytem nowego trenera Wisły. W debiucie Maaskanta Małecki strzelił bramkę. W drugim meczu zagrał już jednak tylko ponad pół godziny, a w piątek ledwie parę minut. Czy w najbliższym czasie krnąbrny piłkarz przekona Holendra do siebie? To tylko jedno z wielu pytań, jakie zadają sobie kibice Wisły.