Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Jeszcze jedno wspomnienie

Redakcja
Andrzej Banaś
Wspominamy Wojciecha Kilara... Jego kompozycje dla filmu, niezapomniane, choć sam ich nie szanował, określając mianem "plumpkania", były takie jak osobowość reżysera i jak gatunek filmu, któremu miały służyć. Czyli pełny profesjonalizm! Pan też dostał od kompozytora niepowtarzalną oryginalność? - pyta Maria Malatyńska Jerzego Stuhra.

Z dużą nieśmiałością zwróciłem się do pana Wojciecha z prośbą o muzykę do mojego "Tygodnia z życia mężczyzny". Nie mieliśmy wcześniej kontaktu, choć znałem jego kompozycje do filmów Zanussiego, Kutza. Ale skąd ta moja nieśmiałość? A stąd, że mnie chodziło nie tyle o ilustrację filmową, ile o stworzenie pieśni na chór chłopięcy i męski do fragmentów monologu szekspirowskiego Hamleta. Krępowałem się nawet dać mu tekst tego monologu, bo jest pisany prozą, a ja sam nie wiedziałem, jak i co z tego wybrać, aby powstała pieśń. On najpierw powiedział, że do tego nie da się czegokolwiek napisać, a po wielu tygodniach, gdy już sprawę "odpuściłem", myśląc o zmianie w scenariuszu - zadzwonił do mnie, aby tylko mi przekazać, że "coś" mu już "zaświtało!

Znowu minęło trochę czasu i pan Wojciech zaprosił nas z żoną do siebie, do Katowic. Jeszcze żyła jego żona, więc było to takie miłe spotkanie rodzin. Zauważyłem, że pan Wojciech jest stremowany, gdy zaczyna opowiadać o swoim pomyśle. I co chwilę się zastrzega: "Bo, panie Jerzy, to nie jest muzyka filmowa, to jest muzyka poważna. A wykonać ją może tylko jeden chór w Polsce: chór profesora Stuligrosza."

To dobrze, ja na to, wszak od początku pragnąłem muzyki poważnej! Ale gdybym mógł prosić, aby mi pan coś zanucił albo zagrał... I tu ten wielki kompozytor zaczął się krygować: że on nie może, bo wszystko jest już rozpisane na chór, więc, "jak ja to panu zaśpiewam?".

Ale usiadł przy fortepianie. Cieszyłem się, że moja żona, skrzypaczka, jest ze mną, bo muzyk łatwiej się zorientuje w propozycji. Nie rozumiałem męki pana Wojciecha, który na fortepianie miał mi zagrać osiem czy dziesięć głosów i wyśpiewać tekst, choć nie był śpiewakiem!

Poczułem, że to mnie nie dostaje wyobraźni, jeśli chcę to usłyszeć łącznie - czyli powinienem przyjąć propozycję "w ciemno"!
Tak się stało! Na szczęście! Bo dostałem to, co mogłem sobie tylko wymarzyć! Czyli dzieło poważne, potężne, polifoniczne.

Dopiero na pierwszej próbie nagraniowej, czyli po próbach u profesora Stuligrosza, zorientowałem się, że to piękno i wielkość to zaledwie połowa roboty filmowej. Bo przecież w moim filmie chór filmowy uczy się tego utworu etapami, a ja, jako tytułowy mężczyzna, też jestem chórzystą, barytonem. Jestem do dzisiaj bodaj jedynym aktorem, który śpiewał do muzyki Kilara.
A potem był dalszy ciąg. Zacząłem ostrożnie: ta pieśń, panie Wojtku, stanowi trzon filmu, ale prócz tego potrzebuję trochę filmowej muzyki. Bo bohater przeżywa rozterki, nie wie, jak postąpić, potrzebna mi jest muzyka jego nastroju! A pan Wojciech: takie filmowe "plumpkanie", to niech panu ktokolwiek napisze.

Mowy nie ma! - zawołałem. Musi pan! No dobrze - westchnął kompozytor. To będzie na fortepian, a wykonawcą może być tylko Janusz Olejniczak! Wysokie mi stawiał poprzeczki. Ale godziłem się na wszystko! Ale rezultat był znakomity. Do dziś słychać w tej delikatnej, fortepianowej muzyce, co bohater przeżywa. Po latach pan Wojciech powiedział, że bardzo sobie to cenił, że wreszcie jakiś reżyser filmowy pozwolił mu napisać do filmu prawdziwą, poważną muzykę. A to przecież ja byłem ten zachwycony!

Notowała Maria Malatyńska

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska