Nowi oświęcimscy piłkarze mają zrobić różnicę na boiskach klasy okręgowej. Po 30-letnim napastniku Bartoszu Praciaku, mającym za sobą drugoligowy bagaż doświadczeń w krakowskiej Garbarni, kolejnym nabytkiem oświęcimian jest o sześć lat młodszy pomocnik Dawid Rzeszutko. Obaj zawodnicy ostatnio występowali w barwach trzecioligowego Czańca, a pochodzą z ziemi wadowickiej.
Rzeszutko przed przeprowadzką do Czańca występował w Sokole Przytkowice, ale za czasów jego występów w IV lidze, bo obecnie ten zespół jest na 14. miejscu w okręgówce. - Siła ofensywna naszego zespołu znacząco wzrosła _– uważa Sławomir Frączek, trener Unii. - Wciąż jednak potrzebujemy doświadczonego defensora. Nie muszę nikomu przypominać, że mamy jedną z najmłodszych obron w lidze.
Rzeszutko w przeszłości w Sokole zdobywał sporo goli. Potem jednak został przekwalifikowany na bocznego pomocnika. Może też występować na boku obrony. Gdyby oświęcimianom nie udało się znaleźć doświadczonego stopera, wówczas Rzeszutce może przypaść w udziale rola bocznego obrońcy. Jego atutem jest szybkość. Potrafi stworzyć przewagę liczebną przed bramką rywali. - _Na dzisiaj niczego nie chcę definitywnie przesądzać. W sparingach będę go próbował na różnych pozycjach – wyjawia trener Frączek.
Pierwszy sparing Unia zagra przeciwko Sole, 24 stycznia. Będzie to tradycyjny mecz z okazji wyzwolenia miasta, o puchar prezydenta.
Poprawia się sytuacja z młodzieżowcami, która jesienią była wręcz tragiczna. Po rekonstrukcji kolana do treningu wrócił Wojciech Mrowiec. Wprawdzie już w grudniu zaczął powoli się ruszać, ale po tak ciężkiej kontuzji trener Frączek nie chce go od razu mocno obciążać.
Z kolei na pełnych obciążeniach może pracować Karol Wąsik. On miał złamaną rękę. Urazu nabawił się na początku jesieni, w derbowym meczu na boisku rezerw Soły.
Oświęcimianie w przeszłości przegrali już dwa awanse. - Trzeba mocno zacząć wiosnę, żeby uciąć wszelkie spekulacje _– podkreśla trener Frączek. - _Jeśli w pierwszej połowie wiosny udałoby nam się zgubić konkurencję, potem grałoby nam się łatwiej. Pamiętam, jak pracowałem w Przeciszowie. Wtedy też w V lidze, która wtedy była szczeblem pośrednim między IV ligą i okręgówką, wszyscy mówili nam, że lepszy będzie Lotnik Kryspinów. Tymczasem po połowie wiosny mieliśmy już praktycznie zapewniony awans, a głównym zmartwieniem było otrzymanie licencji na grę u siebie w czwartoligowej rywalizacji. Chciałoby się tamten scenariusz powtórzyć, choć mam świadomość, że wszyscy będą się do nas ostro przystawiać. Powtarzam zawodnikom, że walka o sukces nigdy nie jest usłana różami.