W przedwojennym Oświęcimiu w zimie po ulicach można było jeździć saniami, a na głównym trakcie odbywały się kuligi. Dzisiaj, w trzecim dniu astronomicznej zimy, trudno w to uwierzyć. - W moich młodzieńczych latach, czyli 50 i 60, w zimie śniegu z reguły nie brakowało. Mróz też z małymi przerwami trzymał od grudnia do lutego – wspomina Karol Żurek, mieszkaniec Oświęcimia.
W mieście nie było stoków narciarskich, a o wyjazdach w góry niewielu wówczas mogło myśleć. Dzieciom i młodzieży wystarczyła jednak nawet niewielka górka na osiedlu, by spróbować swoich sił na dwóch deskach, nie mówiąc o sankach. - Teraz o takie rozrywki jest ciężko, bo śniegu w ostatnie zimy jak na lekarstwo - dodaje oświęcimianin.
Oświęcim. Tunele pod wzgórzem zamkowym będą nową atrakcją tu...
ŚWIĘTA 2018: ZOBACZ KONIECZNIE
