Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustwa na milion złotych przy sprzedaży mieszkań w Krakowie. Oskarżona Mariola M. zaprzecza zarzutom

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Oskarżona Mariola M. przed krakowskim sądem odpowiada za oszustwa za blisko milion złotych
Oskarżona Mariola M. przed krakowskim sądem odpowiada za oszustwa za blisko milion złotych Artur Drożdżak
Oskarżona 61-letnia Mariola M. w piątek (19 listopada) nie przyznała się do winy przed krakowskim sądem i zaczęła składać wyjaśnienia odnosząc się do stawianych jej przez prokuratora zarzutów oszustw na kwotę blisko miliona złotych. Grozi jej do 12 lat więzienia.

FLESZ - RPP podniosła stopy procentowe

od 16 lat

Oskarżona odpowiada z wolnej stopy. Średniego wzrostu, szczupła, brunetka. Na garsonce miała wpiętą broszkę z jaszczurką. Nie kryła, że utrzymuje się teraz z emerytury, na którą z racji wieku przeszła miesiąc temu. Nie posiada żadnego majątku oprócz działki w Czyżynach, ale ona już jest objęta zajęciem komorniczym.

- Pani jest osobą karaną za oszustwo przez warszawski sąd? - upewniał się sędzia Mirosław First. Oskarżona się obruszyła.
- Dostałam tylko grzywnę - dodała. Sędzia zwrócił jej uwagę, że to też forma kary orzeczona w prawomocnym już wyroku.

Kobieta miała biuro pośrednictwa obrotu nieruchomościami Remotus na ul. Mikołajskiej w Krakowie. Świadkowie zeznali, że pomagał jej też syn, krakowski notariusz, to miało uwiarygadniać działania Marioli M. i wzbudzać większe zaufanie potencjalnych klientów.

Generalnie kobieta kusiła ludzi ofertą kupna atrakcyjnych mieszkań, które miały należeć do jednego z banków. Namawiała klientów, by wpłacili jej kwotę 10-20 tys. zł, by „zarezerwować” dla nich te lokale mieszkalne. Niektórym obiecywała, że gdy już nabędą lokal, to ona go potem sprzeda z zyskiem i podzieli się częścią funduszy.

Po otrzymaniu kwoty rezerwacji Mariola M. podpisywała z ludźmi stosowną umowę i stosowała metodę uników. Opowiadała, że nie może otrzymać niezbędnych dokumentów z banku, czeka na klucze do tych mieszkań, by klienci je sobie obejrzeli i zdecydowali się na kupno lub też nie. Te oczekiwania trwały tygodniami, kobieta nie chciała poddawać o jaki bank chodzi oraz lokalizacji mieszkań do kupienia. W końcu podawała różne adresy tych lokali, m.in. ul. Ugorek, Rakowicką, Młyńską, Żywiecką i Topolową.

Sąd w piątek przesłuchał pokrzywdzoną 37-letnie Karolinę P. , która skusiła się na ofertę oskarżonej i przekazała jej 20 tys. zł, by zarezerwować jedno z mieszkań. Po wpłacie oskarżona zwodziła kobietę, nie pokazała je lokalu, a tylko mówiła, że znajduje się gdzieś w okolicy Ronda Barei. Karolina P. odzyskała całą kwotę, ale tylko dlatego, ze zaangażowała prawnika, który wynegocjował z synem oskarżonej oddanie pieniędzy.

- Czemu pani dała 20 tys. zł, choć nie znała lokalizacji mieszkania i jego metrażu jakby kupowała pani kota w worku? - dopytywał się adwokat Marioli M. Świadek odparł, że miała do niej zaufanie jako pośredniczki w obrocie nieruchomościami oraz dlatego, że to była wieloletnia klientka jej mamy prowadzącej sklep z obuwiem. - Dlatego nie uważałam, by to było kupowanie kota w worku. Dopiero, gdy Mariola M. nie chciała mi oddać pieniędzy z zaliczki zaczęłam podejrzewać, ze coś jest nie tak z tym mieszkaniem - nie kryła Karolina P.

Sąd odroczył proces do początku grudnia, dalej będzie wtedy słuchał wyjaśnień oskarżonej kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska