FLESZ - Unia Europejska bez rosyjskiej ropy

23-letniemu Piotrowi G. postawiono 10 zarzutów, jeden dotyczący udziału w gangu oszustów i 9 kolejnych związanych z odbieraniem pieniędzy od oszukanych osób z terenu czterech województw, w tym z Małopolski. W sumie w ciągu kilkunastu dni gang wyłudził 257 tys. zł, wśród poszkodowanych byli mieszkańcy Krakowa, Oświęcimia i Chrzanowa. Mężczyzna był tzw. odbierakiem, czyli osobą, która zabierała pieniądze od oszukanych.
Opowiadał, że gdy skończył szkołę to 17 sierpnia 2018 na portalu OLX znalazł ofertę pracy dla kierowcy mającego własne auto. Wysłał tam CV i rozmawiał z dającym ogłoszenie mężczyzną o imieniu Marcin, jego samego nigdy nie widział. Dogadali się, że za każdy dzień pracy od 9.00 do 15.00 Piotr G. będzie otrzymywał 300 zł, zwrot kosztów nocleg i paliwa. Miał się zjawiać w umówionym miejscu i odbierać paczki, potem zawozić je pod wskazane przez telefon adresy. Tak też robił. Pierwszy kurs wykonał do Zawiercia na Śląsku, ale wtedy nikt się do niego nie zgłosił po paczkę, mimo to za dzień pracy zarobił obiecane 300 zł.
Następnego dnia w Oświęcimiu od kobiety wziął 30 tys. zł i zawiózł do Torunia nieznanemu mężczyźnie. Kobieta wzięła 20 tys. zł z banku na Rynku, gdzie pojechała taksówką zamówioną przez oszustów. Potem jeszcze wypłaciła kolejne 10 tys. zł i całą kwotę oddała Piotrowi G. Oszuści działali w ten sposób, bo poszkodowanym mówili przez telefon, że członek ich rodziny miał wypadek, zabił autem niewinną osobę i rodzina zabitej domaga się rekompensaty za krzywdę. Inaczej sprawca trafi za kratki. Dla uwiarygodnienia relacji przekazywali telefon innemu rozmówcy, którzy przedstawiał się jako policjant i twierdził, że jest na miejscu wypadku i trzeba szybko zgromadzić potrzebne fundusze dla rodziny ofiary.
Od mieszkanki Oświęcimia oszuści chcieli zabrać 340 tys., ale dostali 30 tys. W Krakowie wyłudzili 60 tys. zł, a 4 września 2018 r. w Chrzanowie 25 tys. Wtedy wpadli i Piotra G. zatrzymano w jego aucie, gdy wjeżdżał do Łodzi z przesyłką. W bagażniku pojazdu miał całą kwotę i ona wróciła do poszkodowanej.
Mężczyzna przyznał się do winy. Mówił, że nie informował policji o przestępczym procederze, bo potrzebował kasy, a nie miał innej pracy. Krakowski sąd skazał go na półtora roku więzienia i 2 tys. zł grzywny, nakazał częściowe naprawienie szkód w kwocie 46 tys. zł. Za okoliczność łagodzącą uznano, że nie był karany, jest osobą młodą i że przyznał się do winy.
Prokuratura Krajowa złożyła apelację od tego wyroku i domagała się dla mężczyzny 3 lat i 6 miesięcy więzienia i dodatkowego naprawienia szkód o kolejne 200 tys. zł. Śledczy zwracali uwagę, że tego typu przestępstw to plaga, a sprawcy działają w sposób przemyślany i z premedytacją odbierając ludziom oszczędności życia. Nadużywają zaufania ludzi podając się za funkcjonariuszy policji i odwołują się do troski o los najbliższych. Sąd Apelacyjny w Krakowie zajął się sprawą i podwyższył oskarżonemu karę, ale do 2 lat i 6 miesięcy więzienia.
- Czy pamiętasz te potrawy z PRL-u? Zupa „nic” i inne słodkie wspomnienia z dzieciństwa
- 12 świadczeń i benefitów, o które warto zawalczyć, jeśli masz dziecko
- Friz kupił dom za 7 milionów złotych w Krakowie! Zobaczcie wnętrza [ZDJĘCIA]
- Oto 6 prostych sposobów, by nie marnować jedzenia i kupować taniej
- Tyle zapłacisz za Abonament RTV 2022 - stawki. Zobacz, jakie będą opłaty
- Trasa Łagiewnicka: prace w tunelach i na drogach. Wielkie zmiany na Zakopiańskiej