- Druga połowa była dla nas trudna, bo Anglicy mocno nas przycisnęli. Są zagranym zespołem, bardzo silnym fizyczne i dobrze poukładanym taktycznie. Udało nam się jednak odpierać ich ataki, bo nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji bramkowej. Dobrze operowaliśmy pressingiem po prawej stronie, trochę gorzej nam to wychodziło po lewej. Straciliśmy bramkę po fantastycznym strzale Harry'ego Kane'a, ale również mieliśmy swoje szanse i udało nam się wyrównać. Mogliśmy nawet wygrać to spotkanie - zapewniał Sousa.
Selekcjoner Polaków był pod wrażeniem postawy krytykowanego po poprzednich spotkaniach Grzegorza Krychowiaka. - To był jeden z jego lepszych meczów za mojej kadencji, choć moim zdaniem lepiej spisał się w pierwszym meczu z Anglią, na Wembley. To doświadczony zawodnik, pamiętam go dobrze z czasów gry w Sevilli, ale lata lecą. Poziom ligi, w której obecnie występuje, również jest inny. Nadal jednak na jego liczę - zapewniał.
Sousa nie zgadza się z tezą, że najlepsze mecze nasza kadra rozgrywa za jego kadencji z najgroźniejszymi rywalami. Czy to na Euro 2020 z Hiszpanią czy w trwających eliminacjach MŚ.
- Dobrze graliśmy nie tylko przeciwko Anglii. Zaczęliśmy nasz projekt meczem z Węgrami, w którym strzeliliśmy trzy gole, a mogliśmy strzelić ich jeszcze więcej. Druga połowa przeciwko Słowacji na Euro również była niezła, do momentu zejścia z boiska Krychowiaka (czerwona kartka - red). Potrafiliśmy też przycisnąć Szwecję - wyliczał Portugalczyk.
- Najważniejsze jest, że mamy zespół, to już nie są pojedynczy piłkarze - podkreślał Sousa.
