Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Jaroszyński, były zawodnik Cracovii, prosto z Włoch: Nie boję się i nie panikuję, w naszym regionie jest spokojnie [rozmowa]

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Paweł Jaroszyński w reprezentacji U-21 podczas mistrzostw Europy w 2017 r.
Paweł Jaroszyński w reprezentacji U-21 podczas mistrzostw Europy w 2017 r. Wojciech Szubartowski
Paweł Jaroszyński ukształtował się piłkarsko w Cracovii, to z niej trafił do młodzieżowej reprezentacji Polski, wreszcie zasłużył na transfer do Włoch. Obecnie jest zawodnikiem Salernitany, grającej w Serie B.

Przebywa pan w Salerno, proszę więc opowiedzieć, jak obecnie wygląda sytuacja z pandemią koronawirusa we Włoszech?

Teraz życie codzienne we Włoszech wygląda już lepiej niż kilka tygodni temu, bo te liczby, wszystkie statystyki spadają jeśli chodzi o chorych i tych, którzy zmarli. Oczywiście cały czas są obostrzenia, jeszcze przez dwa tygodnie trzeba będzie siedzieć w domu i czekać na rozwój sytuacji. Powoli zaczną być odblokowywane różne dziedziny życia.

Jest całkowity zakaz opuszczania domów?

Można wychodzić tylko do sklepu i oczywiście do pracy, jeśli ktoś akurat ma zajęcie, które może być wykonywane. Wykluczone są spacery, bieganie, wszelkie zgromadzenia. Wszyscy siedzimy w domach.

Jak pan znajduje się w tej sytuacji? Statystyki są przerażające, jest inaczej, znacznie gorzej niż w Polsce. Boi się pan?

Nie, nie odczuwam strachu. W tym rejonie, gdzie mieszkam jest spokojnie, nie ma paniki, ja też jej nie ulegam. Wszyscy moi domownicy są zdrowi. Nie ma się czego obawiać, aczkolwiek pod względem sportowym dużo tracimy.

Ostatni mecz Serie B odbył się na początku marca, w przygnębiającej atmosferze, bez publiczności.

Tak, ostatnie spotkanie było bez kibiców, już było widać, że jest źle, jeśli chodzi o tę chorobę. To było coś innego niż zwykle, jednak to nie to samo, co spotkania z fanami. Był tylko jeden taki mecz, ostatni, z policją jako ochroną i tyle.

Jak trenujecie teraz? Pewnie są to tylko domowe ćwiczenia na podtrzymanie siły, kondycji.

Tak, wyłącznie. Na początku, jak zostaliśmy zamknięci w domach, wszystko zostało zablokowane. Trenujemy z wykorzystaniem aplikacji, widzimy się wzajemnie z trenerem, mamy zestawy ćwiczeń, które wykonujemy wspólnie. Drużyna jest podzielona na dwie grupy, po dziesięciu, dwunastu zawodników i tak ćwiczymy.

Cracovia. Fankluby "Pasów" są w całej Małopolsce [ZDJĘCIA]

Ma pan siłownię w domu?

Nie trzeba jej mieć, wystarczy kilka butelek wody, gumy, materac do ćwiczeń, nawet rower stacjonarny nie wchodzi w grę.

Dla pana ten sezon jest dość udany, rozegrał pan w Salernitanie 25 meczów. Jest pan wypożyczony z Genoi do tego klubu do 30 czerwca. Co stanie się potem, jeśli wznowicie sezon?

Jeśli wznowimy, to automatycznie przedłuży się to wypożyczenie, nie mam pojęcia o ile, ale o miesiąc na pewno. Myślę, że do zakończenia sezonu, więc jeśli będziemy grali w lipcu, to zostanę tutaj.

A jakie są szanse na wznowienia sezonu? Mówi się o Serie A, a co z jej zapleczem?

Czekamy cały czas na informacje na ten temat, dużo jest spekulacji, w jakich warunkach, jak mamy być kontrolowani. Czy będziemy przez miesiąc, czy dwa na „obozie”, w specjalnej kwarantannie, czy będziemy mogli wracać do domów, gdzie mamy spać przed meczem. Wszystko jest pozamykane. Nic nie zostało jeszcze ustalone. Najprawdopodobniej najwcześniej 4 maja możemy wrócić do treningów, a nie wiadomo, kiedy do gry. Jeśli mielibyśmy wystartować od końcówki czerwca, to myślę, że nie udałoby się to.

Jest nacisk klubów w Polsce i Europie by grać, bo to są pieniądze z praw transmisyjnych, a jak jest u was?
Zespoły Serie B też otrzymują środki od telewizji, podejrzewam, że większość zespołów jest uzależniona od środków z praw transmisyjnych. Każdemu byłoby na rękę, jeśli ten sezon dograłoby się do końca. Wiadomo, że są zespoły, które awansują, są te, które są na miejscach spadkowych i one nie chciałby, by kończono sezon, bo wtedy nie spadną.

Salernitana ma szansę na awans, choć jest na 7. miejscu w tabeli.

Tak, ta pozycja gwarantuje udział w fazie play-off o awans. Akurat zostały nam takie mecze, w których będzie się wszystko decydowało, w bezpośrednich starciach.

Czy w ogóle w kraju pogrążonym w żałobie jest atmosfera do tego, by grać w piłkę na profesjonalnym poziomie?

Jasne, że tak, ludzie tylko na to czekają. Są zamknięci, a mecze byłby w telewizji i każdy miałby odskocznię od tej szarej rzeczywistości. Szczególnie w naszym mieście wszyscy żyją klubem, jak wychodzi się do sklepu każdy zaczepia i pyta czy ruszymy, czy nie, czy trenujemy, ludzie mówią, że trzymają za nas kciuki, jest duże wsparcie od kibiców.

W Polsce pojawiła się koncepcja prezesa Rakowa Częstochowa, by wznowić rozgrywki w ten sposób, by skoszarować drużyny w kilku hotelach i grać na wybranych czterech obiektach w północno-zachodniej części kraju. Nie było na to szans, a we Włoszech też się chce odseparować drużyny?

Jeśli w ogóle ruszymy to chyba tylko i wyłącznie w taki sposób. Rozmawiamy między sobą i każdy tylko o tym myśli. Trzeba będzie dostosować się do tej sytuacji, aczkolwiek nie wiem, czy będziemy mogli się poruszać po całym kraju. Północ jest dość mocno zainfekowana, może niektóre zespoły zmienią stadion, nie mam pojęcia, jak będzie.

Macie jakiś termin, do którego trzeba byłoby wznowić sezon, by go w ogóle dokończyć?

Nie ma takiej daty. Serie A to Serie A, te decyzje będą musiały być podjęte na już, bo nie może być paraliżu w Europie i na świecie. My jesteśmy w Serie B i będziemy tylko czekać na informacje.

Sprawy finansowe też was – piłkarzy mocno dotyczą, były jakieś obniżki kontraktów?

W tym momencie jeszcze nie, bo nic nie jest wiadome, a jak ruszymy, to wszystko wraca do normy. Na razie czekamy, zobaczymy, co będzie.

Myśli pan o swojej przyszłości. Niezależnie od tego, czy dogracie sezon do końca, czy nie, musi pan wrócić do Genoi. Co dalej? Powalczy pan o miejsce w Serie A?

W tym momencie nie ma co gdybać, kiedy będzie okienko transferowe, ile będzie trwało. Nie wiadomo, które kluby zostaną. Genoa może spaść, Salernitana awansować. Nie wiadomo, ile klubów zbankrutuje, kto przetrwa, kto nie dostanie licencji? Ja się w Salernitanie czuję dobrze, w Genoi też tak było. Czekam na rozstrzygnięcia.

Gdy Krzysztof Piątek przychodził do ligi włoskiej, to w rozmowie ze mną stwierdził pan bardzo stanowczo, że na pewno sobie poradzi. I rzeczywiście, w Genoi robił furorę, ale po odejściu do Milanu już tak różowo nie było. Rozmawiał pan z nim na temat tego, dlaczego tak się potoczyły jego losy?

Nie rozmawialiśmy konkretnie. Nie mamy takiego kontaktu, że rozmawiamy codziennie, czy też regularnie. Milan to inna półka. Życzę Krzyśkowi jak najlepiej, mam nadzieję, że się odbuduje i jeszcze wróci do Włoch i udowodni każdemu, na co go stać i że nawet najlepsze kluby we Włoszech mogą na niego liczyć. Zobaczymy, jak się jego kariera potoczy. Jest w Niemczech i myślę, że to był dobry wybór, kibice go pokochali. Zaczął grać.

Włochy to bardzo popularny ostatnio kierunek wśród polskich piłkarzy. Ostatnio grał pan w meczu, w którym debiutował Filip Piszczek z Cracovii. Uważa pan, że to dobra liga dla naszych piłkarzy? Skąd się to bierze, że kluby tak chętnie sięgają po naszych zawodników?

Uważam, że jest to superkierunek dla polskich piłkarzy, bo Polacy są bardzo dobrze przygotowani fizycznie, to jest nasza siła. Jeśli dołączymy do tego wszystkie walory taktyczne, których możemy się tutaj nauczyć, to możemy stać się bardzo wartościowymi zawodnikami dla włoskich klubów. Tą dyscypliną i przygotowaniem motorycznym możemy zrobić dobre osiągi.

I robicie dobrą reklamę innym polskim zawodnikom, bo kluby sięgają po kolejnych młodych piłkarzy.

Nie było jeszcze w ostatnich latach takiego zawodnika z naszego kraju na którym by „wieszano psy” i wstydzono się jego transferu. Jeśli chodzi o Polaków to chyba wszyscy są zadowoleni, choć wiadomo, że jedni więcej, drudzy mniej. Nie robimy dziadostwa.

Jest w Salernitanie Patryk Dziczek, jest wam raźniej?

Od początku pobytu musiałem mu trochę pomóc, razem się poruszamy po Salerno. Mamy bardzo dobry kontakt. Fajnie, że można pomóc kolejnym zawodnikom.

Zrobił pan krok, a może dwa do przodu, przenosząc się na Półwysep Apeniński?

Na pewno stałem się dużo lepszym zawodnikiem, to zasługa, po pierwsze, wszystkich trenerów, po drugie miejsc, w których byłem. Poznałem zawodników z Serie A, z wielką przeszłością nie tylko we włoskim futbolu, ale nawet światowym, bo i w Chievo i w Genui spotkałem takich piłkarzy, którzy pograli już na najwyższym poziomie. Nawet miałem w szatni zdobywcę Ligi Mistrzów (Gorana Pandeva z Genoi – przyp.), tak więc było się od kogo uczyć. Pobyt, choć krótki w Genoi bardzo mi pomógł. Te 1,5 miesiąca, które spędziłem na zgrupowaniach, na treningach, rozmowach z zawodnikami. Teraz cały czas jestem w grze, rozegrałem 25 meczów od „dechy do dechy”, praktycznie po 90 minut. Dla mnie jako zawodnika wypożyczonego takie było zadanie na ten sezon. Do tego momentu jestem bardzo zadowolony.

Jakby pan porównał poziom Serie B i naszej ekstraklasy?

Ciężko to porównać, i ekstraklasa i liga włoska są różnymi ligami. Jakość piłkarska i taktyczna jest wyższa we Włoszech.

Śledzi pan losy Cracovii, utrzymuje pan kontakt z byłymi kolegami?

Z kolegów w obecnej Cracovii został chyba tylko „Wdówka” (Mateusz Wdowiak – przyp.), z którym grałem. Pozostali się porozchodzili, z nimi mam jednak kontakt, z niektórymi spotykam się raz w roku. Jest „Budzik” (Marcin Budziński – przyp.), Krystian Stępniowski, ci, z którymi się trzymałem, będąc w Cracovii. Z kibicami też mam kontakt. Z rodziną śledzimy z oddali losy „Pasów”. Mam polską telewizję, jeśli mam tylko możliwość, to oglądam.

Na koniec chcę zapytać o reprezentację Polski. To pana niespełnione marzenie?

Przynależność do kadry U-21 już się skończyła, jestem już za stary.

Pytam o pierwszą reprezentację…

To chyba odległe marzenia. Nie składam broni, cały czas robię wszystko, by tam się znaleźć, ale wiadomo, jak jest…

Selekcjoner Jerzy Brzęczek spoglądał na Półwysep Apeniński, ale niekoniecznie patrzył w pańską stronę, jak grał pan jeszcze w Serie A.

Tak więc wszystko jasne...

Cracovia. Oni mogli zrobić większą karierę w "Pasach". TOP 25

Cracovia. Drużyna wychowanków "Pasów" XXI wieku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska