O TYM SIĘ MÓWI. Wielki Kraków z poszerzonymi granicami miasta czy aglomeracja jak w Paryżu?

Założycielem i liderem grupy jest wokalista Krzysztof „Grabaż” Grabowski. Pochodzi on z Piły – i to dorastając w tym mieście w latach 80. zaczął buntować się wobec ówczesnej rzeczywistości schyłkowego PRL-u. Wyjazd na festiwal w Jarocinie sprawił, że zachwycił się punkową subkulturą. W efekcie powołał do życia zespół Ręce Do Góry, który wykonywał mocno antysystemowe teksty. Ponieważ cenzura utrudniała mu występy, „Grabaż” założył nową formację – o wyróżniającej się nazwie Pidżama Porno.
- Po prostu chciałem wymyślić coś dziwacznego i zabawnego. Nie ma za tym żadnego ukrytego sensu. Dziś nie wiem czy nazwa ta przyniosła nam więcej szkody czy pożytku - kiedy graliśmy w małych miejscowościach, niektórzy myśleli, że jesteśmy jakimiś chippendalesami i robimy męski striptiz – śmieje się.
Jak przystało na zbuntowany zespół tamtych czasów, Pidżama Porno zadebiutowała w 1987 roku w Jarocinie. Dwa lata później grupa przygotowała swój debiutancki album „Ulice jak stygmaty”. Zawierał on punkowe piosenki, ale nie szybkie i hałaśliwe, jak było w tamtym czasie modne, tylko raczej melodyjne, choć nie pozbawione mocniejszej energii.
Takie też utwory zdominowały kolejne płyty formacji: „Futurista”, „Złodzieje zapalniczek” i „Styropian”. Spotkały się one z szerokim odzewem fanów polskiego rocka, czyniąc z Pidżamy Porno jedną z najpopularniejszych grup lat 90. Przyczynkiem do tego sukcesu były niewątpliwie teksty pisane przez „Grabaża”, w których z czasem zaczął on dawać wyraz swemu rozczarowaniu przemianami politycznymi w nowej Polsce.
- Szybko stało się jasne, że część ludzi, którym wtedy tak mocno kibicowałem, okazała się zwykłymi kanaliami, które nie widzą niczego poza swymi partykularnymi interesami, a liczy się dla nich tylko władza, kasa i wpływy. Dlatego postanowiłem się zdystansować do swej kombatanckiej przeszłości – wspomina.
W 2004 roku Pidżama Porno zawiesiła działalność, a „Grabaż” skupił się na nagraniach i koncertach swej nowej grupy – Strachy Na Lachy. Mimo jej dużych sukcesów, wokalista postanowił jednak jedenaście lat później reaktywować swój dawny zespół. Początkowo dawał on tylko koncerty, ale nagrał też nowe płyty - "Sprzedawcy jutra" i "PP".
- To świat sprawia, że ciągle się buntuję. W latach 80. był jeden rodzaj bolszewizmu, a dzisiaj – drugi. Tylko ryje się zmieniły. Ciągle mówi się nam, co mamy robić i jak postępować. Mając 33 lata uświadomiłem sobie, że najważniejszy jest dla mnie wewnętrzny spokój. Wszystko, co go burzy – budzi mój sprzeciw – mówił Grabaż.