Wenezuelczycy rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia, trafiając pięć rzutów z rzędu za trzy. Na Biało-Czerwonych nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Grali konsekwentnie, a przede wszystkim skutecznie, co pozwoliło im niemal odrobić straty. Pierwszą kwartę przegrali tylko dwoma punktami (22:24).
Na początku drugiej kwarty kapitalnie spisywał się Michał Sokołowski. Rzucił aż pięć punktów, dzięki czemu Polacy wyszli - po raz pierwszy w tym meczu - na prowadzenie. Cała drużyna zaczęła zdecydowanie lepiej wyglądać. Na przerwę kończącą pierwszą połowę to Polacy schodzili w lepszych nastrojach, prowadząc 44:36.
Trzecia kwarta - podobnie jak pierwsza - nie rozpoczęła się najlepiej. Rywale szybko zdobyli sześć punktów. Wtedy ważą "trójkę" rzucił Aaron Cel, dzięki czemu udało się odrobić połowę strat. Poza tym Wenezuelczycy mieli kolejny problem w postaci limitu fauli. W tej odsłonie Polacy triumfowali 16:15, a w całym meczu było 60:51.
Ostatnie 10 minut miało być spokojne. Przewaga 9 punktów wydawała się komfortowa, jednak trzeba było zachować czujność. Niecała 5 minut przed końcem koszykarze Taylora osiągnęli rekordową - 16-punktową przewagę i było wiadomo, że jest już pozamiatane.
Tym samym polscy koszykarze wygrali pierwszy mecz na mistrzostwach świata po 52 latach. We wtorek Biało-Czerwoni zagrają z gospodarzem - Chinami (godz. 14). Na zakończenie grupowych zmagań czeka ich mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej - w czwartek (godz. 10).
Polska - Wenezuela 80:69 (22:24, 22:12, 16:15, 20:18)
