Podopieczni Xavi Sabate kiepsko spisywali się w tym sezonie w rozgrywkach LM. W ośmiu spotkaniach zdobyli tylko dwa punkty, pokonując w Płocku 30:25 Celje Pivovarna Lasko.
W 9. kolejce ponownie pokonali mistrza Słowenii, nawet takim samym wynikiem jak w pierwszym meczu w Płocku w 6. serii 30:25, ale nadal zajmują przedostatnie miejsce w tabeli.
– Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny mecz, o dużą stawkę i nie tylko my zrobimy wszystko, żeby wygrać, także gospodarze, którzy nie zdobyli jeszcze w tym sezonie ani jednego punktu. Byliśmy pewni, że zrobią wszystko, by nas pokonać. Ale my też byliśmy zdeterminowani i to my schodziliśmy z parkietu z kompletem punktów
– powiedział po meczu dyrektor sportowy SPR Wisła Płock Adam Wiśniewski.
Bohaterem legendarny bramkarz?
I krótko zrecenzował przebieg spotkania.
– Można powiedzieć, że kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Tylko przez kilka minut w pierwszej połowie rywale prowadzili, wtedy popełniliśmy kilka błędów, mieliśmy niewykorzystane sytuacje, ale była to zaledwie 1-bramkowa przewaga. Ostatni remis był w 20. min, a potem już prowadziliśmy, powiększając w drugiej połowie przewagę, najpierw do trzech, potem do czterech, a po trzech kwadransach nawet pięciu goli. I taką różnicę zanotowaliśmy na koniec spotkania
– przypomniał.
Zdaniem Wiśniewskiego, wyraźnie poprawiła się gra w obronie drużyny Orlen Wisły.
– I nie można zapomnieć o Mirko Aliloviciu, który rozegrał najlepszy swój mecz w Lidze Mistrzów w barwach naszego zespołu. Odbił 12 piłek, wielkie gratulacje, bo prezentował się między słupkami, jak za swoich dawnych dobrych czasów. Trzeba przyznać, że wszyscy dołożyli swoją cegiełkę do tego zwycięstwa, a dzięki temu zrealizowaliśmy cel i nadal jesteśmy w grze.
Za tydzień, w czwartek o godz. 20.45 „Nafciarze” rozpoczną ostatni w tym roku mecz Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikiem będzie Telekom Veszprem. (PAP)
