Po tym sukcesie można było liczyć na podobne osiągnięcia na krótkim basenie. Tymczasem pod koniec roku pływak BOSiR Brzesko zniknął kibicom z pola widzenia. Zabrakło go także w zimowych mistrzostwach Polski.
– Musiałem się poddać zabiegowi zatok czołowych – wyjawia Wojciech Wojdak. – Czasem trzeba z czegoś zrezygnować, żeby móc w pełni przygotować się do sezonu na długim basenie. Gdybym teraz tego nie zrobił, wszedłbym w trening z dużym opóźnieniem.
Wojdak ma w pamięci, że braki treningowe odbijają się na formie. Jeszcze w czasach pobytu w oświęcimskiej SMS dopadły go choroby i potem trudno było nadrobić braki, a działo się to w sezonie olimpijskim.
Zabieg sprawił, że brzeski pływak musiał wziąć rozbrat z treningiem. – Ciężko było wytrzymać trzy tygodnie bez wody, ale jakoś podołałem. Powoli wracam do zajęć. 5 stycznia wyjeżdżam na dwutygodniowe zgrupowanie – wyjawia Wojdak.
Nowym doświadczeniem dla zawodnika był brak kwalifikacji na mistrzostwa Europy na krótkim basenie – odbyły się w Danii, jeszcze przed mistrzostwami Polski. – Byłem trochę zmęczony startami – podkreśla 21-letni pływak. – Mimo braku kwalifikacji, miałem możliwość wyjazdu do Danii. Jednak zrezygnowałem z przywilejów, mając na uwadze także planowany zabieg.
W sezonie na krótkim basenie Wojdak rzadko pokazywał się na krajowych arenach. Startował tylko w Grand Prix Polski w Oświęcimiu, gdzie podziękowano mu za czas spędzony w oświęcimskiej SMS. Później jeszcze wystąpił w Poznaniu, gdzie walczono o kwalifikacje na mistrzostwa Europy w Kopenhadze.
Uczestniczył za to w zawodach Pucharu Świata, w Moskwie, Hongkongu, Dausze i Berlinie. – Jestem u progu seniorskiej kariery, więc potrzebuję międzynarodowego obycia – podkreśla Wojciech Wojdak. – Poza tym, jeśli mam zrobić kolejny krok naprzód w sportowym rozwoju, to muszę się ścigać ze światową elitą. Sukcesy na rynku krajowym są już niewystarczające.
Podobno dżentelmeni o pieniądzach nie mówią, ale udział w Pucharze Świata zapewne przyniósł zawodnikowi wymierne korzyści finansowe...
– Nie do końca tak jest – wyjawia z uśmiechem pływak. – Na arenie międzynarodowej nie dostaje się apanaży za pojedyncze starty. Rozliczenie odbywa się po całym cyklu. Gdybym jeszcze wystąpił w Eindhoven, czy w azjatyckiej części rywalizacji, przewidzianej w trzech krajach, mógłbym liczyć pieniądze. Być może właśnie przeciążenie w Pucharze Świata sprawiło, że nie wypełniłem minimum na mistrzostwa Europy w Kopenhadze – dodaje.
Dla pływaka zaczyna się intensywny okres. O ile na krótkim basenie mógł trenować w rodzinnym Brzesku, to trening na długim basenie wiąże się z wyjazdami do Dębicy. W jedną stronę musi pokonać ok. 60 km, a przecież treningi odbywają się dwa razy dziennie.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska