https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pół wieku wspólnych piosenek. Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz wystąpią 7 lutego w ICE Kraków

Paweł Gzyl
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz Natalia Siedlaczek
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz obchodzą półwiecze swej muzycznej działalności. Z tej okazji zapraszają 7 lutego o godz. 19 do ICE Kraków na koncert swych największych przebojów. Towarzyszyć im będzie szesnastoosobowa orkiestra i zespół wokalny pod dyrekcją jubilata.

Przy naftowej lampie

Alicja Majewska urodziła się i wychowała w świętokrzyskiej wsi Olbierzowice. Rodzice byli nauczycielami w tamtejszej szkole, wciągali więc trójkę swych dzieci w różne aktywności pozalekcyjne. Dzieci szczególnie lubiły wspólne inscenizowanie bajek w domu, bo wtedy można było pośpiewać. Olbierzowice zelektryfikowano dopiero na początku lat 60., więc te dziecięce spektakle odbywały się czasem przy świetle lampy naftowej.

Kiedy rodzice dostrzegli, że ich córka ma wokalny talent, postanowili wysłać ją po podstawówce do ciotki w Pruszkowie, gdzie ucząc się w miejscowym liceum, mogła zapisać się do szkolnego chóru. Kiedy jednak przyszło do wyboru studiów po maturze, Alicja zdecydowała się na andragogikę na Uniwersytecie Warszawskim. Przenosiny do stolicy sprawiły jednak, że mogła pełniej zaangażować się w muzykę.

Śpiewając na Syberii

Alicja zapisała się na profesjonalne lekcje wokalu, a jednocześnie zaczęła sobie dorabiać, występując w studenckich klubach. Dzięki temu stać ją było na eleganckie pończochy w komisie lub wyjątkową kolację w chińskiej restauracji. Pod Koniec studiów dziewczyna pojechała z grupą muzyków na występy do ZSRR. Ponieważ szampan lał się strumieniami, wypad przedłużył się aż o pół roku. Alicja dotarła wtedy ze swoimi występami aż na Syberię.

Po powrocie do Warszawy, młoda wokalistka dołączyła do zespołu Partita. Wokalna grupa występowała wtedy z największymi gwiazdami polskiej estrady. Dzięki temu Alicja zaliczyła swe pierwsze występy na festiwalach i nagrania w studiu. Z czasem jednak odbiło się to negatywnie na jej zdrowiu. Kiedy laryngolog zobaczył jej gardło, zabronił dalszego śpiewania. Dziewczyna miała jednak inne plany.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Bez głaskania po głowie

Udało jej się dostać do Teatru na Targówku i tam występowała w spektaklu z piosenkami Hanki Ordonówny. Pianistą akompaniującego jej zespołu był Włodzimierz Korcz. Ponieważ spodobał mu się głos Alicji, postanowił zaaranżować dla niej piosenkę. Młoda wokalistka pojechała z „Bywają takie dni” do Opola – i wygrała festiwal. Tak zaczęła się współpraca wokalistki z pianistką, która trwa do dzisiaj i zaowocowała takimi przebojami, jak „Odkryjemy miłość nieznaną”, „Jeszcze się tam żagiel bieli” czy „Być kobietą”. 

- Włodek nie głaszcze po główce i nie mówi: „Alu, świetnie śpiewasz”. Nie zawsze też bywa w pracy przesadnie uprzejmy, dlatego nieraz dochodzi do prawdziwych scysji. Kiedy chce mi uświadomić jakiś błąd czy manierę, robi to w sposób impulsywny i to może być czasem irytujące. Generalnie jednak dobrze na tym wychodzę – mówi nam piosenkarka.

Poczucie odpowiedzialności

Po 1989 roku wielu artystów estrady, odnoszących sukcesy w PRL-u, zniknęło ze świata muzyki. Alicja Majewska też zaliczyła trudny czas – znalazła jednak swoją niszę, którą stała się piosenka religijna. I tutaj pomocną dłoń wyciągnął do niej Włodzimierz Korcz. Pisząc kolejne oratoria zapraszał do ich wykonania swą przyjaciółkę, dzięki czemu nigdy nie miała przerwy w śpiewaniu.

Dobry czas zaczął się dla niej w połowie minionej dekady. Alicja podpisała kontrakt z wytwórnią Sony Music Poland i nagrała dla niej trzy udane płyty. To sprawiło, że pojawiło się więcej zamówień na koncerty. Na scenie zawsze towarzyszy jej oczywiście Włodzimierz Korcz. Nic więc dziwnego, że wielu fanów myśli, iż w życiu prywatnym wokalistka i pianista też są parą. Tymczasem nic bardziej mylnego. Alicja od lat jest wdową, natomiast Włodzimierz jest żonaty z cenioną aktorką Elżbietą Starostecką.

- Poczucie obowiązku sprawia, że nawet kiedy jestem najbardziej zmęczona, to i tak dziarskim krokiem wychodzę na scenę. A potem po koncercie słyszę: „Pani Alicjo, skąd pani ma tyle energii!”. Tak działa właśnie poczucie odpowiedzialności. Kiedy wiem, że ktoś kupił bilet i czeka na mnie od kilku miesięcy, to jak mogę dopuścić, by wyszedł z koncertu rozczarowany? Dzięki temu mam wśród słuchaczy całe grono młodych ludzi. To wszystko dźwiga człowieka – podkreśla w rozmowie z nami piosenkarka.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska