https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polka, która nigdy w życiu nie poczuła, że jest syta

Jeszcze przed operacją Ania podjęła naukę w liceum. Chce zdać maturę
Jeszcze przed operacją Ania podjęła naukę w liceum. Chce zdać maturę GRZEGORZ MEHRING
Żadna dieta świata nie pomoże na chorobę Ani Feliks. Ale bezinteresowna pomoc ludzi dała jej nadzieję na normalne życie -pisze Dorota Abramowicz.

Jeszcze przed rokiem 29-letnia Ania, przy wzroście 147 cm ważyła 230 kilogramów. Mogła w każdej chwili umrzeć. Dziś, po walce stoczonej przez dziesiątki życzliwych ludzi, zakończonej unikatową operacją wykonaną przez belgijskiego chirurga Luca Lemmensa, Ania waży 185 kilogramów. I ma szansę na dalsze obniżenie wagi. Czytaj - szansę na życie.

Czytaj także: Polacy są coraz bardziej frywolni

Zawsze głodna
Anię poznałam latem 2007 roku. W jednym popegeerowskich budynków w Grabinach-Zameczku nieopodal Gdańska ujrzałam siedzącą na tapczanie młodą kobietę ze starannie splecionymi w warkocz włosami. Ania ważyła wówczas 216 kilogramów. Nie mogła sama wyjść z domu. Rozmawialiśmy o chorobie, która się pojawiła w siódmym miesiącu życia.

Drobne do tej pory dziecko zaczęło nagle tyć. W wieku dwóch lat ważyła 42 kilogramy, ośmiu - 109 kilogramów, trzynastu - 123 kilogramy. Nie pomagały diety, sanatoria.

Przeklęty Willy Prader
W Centrum Zdrowia Dziecka postawiono wreszcie diagnozę: to może być genetyczna choroba Willy Pradera. Niski wzrost. Zaburzenia w oddychaniu. Nawracająca senność. Otyłość. Willy Prader to okrutne schorzenie. Brak fragmentu jednego z chromosomów powoduje, że z jednej strony człowiek obarczony tą chorobą nigdy nie zazna uczucia sytości, z drugiej zaś - ma niższe niż zdrowi ludzie zużycie kalorii, wystarcza mu bowiem 1000-1200 kalorii dziennie.

- Znam wszystkie diety świata - mówiła ze smutkiem Ania. - Chudłam w sanatoriach kilkanaście kilogramów, potem przybierałam na wadze. Na 10-25 tys. porodów na świecie pojawia się jedno dziecko z taką wadą. Dziś wyrok można odsunąć. Stosuje się terapię hormonem wzrostu, która poprawia stosunek tkanki mięśniowej do tłuszczowej.

Niestety, Ania urodziła się zbyt wcześnie. Nie była już samodzielna. Ktoś musiał pomóc jej w myciu, pójściu do toalety, zakupach. Na szczęście Elżbieta Rendzio z Caritasu, prowadząca warsztaty środowiskowe, usłyszała o Ani w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Wysłała po nią specjalny bus. Wystarczyło kilka spotkań, zajęć w pracowni plastycznej i okazało się, że dziewczyna ma talent. Obrazy Ani trafiły do hospicjów i galerii, wygrały krakowskie Międzynarodowe Biennale Sztuki.

Dr Mariusz Wyleżoł wiosną 2007 roku zaprosił Anię na konsultację do Zabrza. - Kiedy ją zobaczyłem, byłem w szoku - wspomina. - BMI pacjentki wynosiło 99, kilkadziesiąt razy w nocy traciła oddech. Nie rozumiem, dlaczego nikt wcześniej nie zadecydował o skierowaniu tak poważnie chorej osoby do naszej kliniki!

Doktor uznał, że jedyną szansą jest leczenie operacyjne metodą Scopinaro. Zabieg polega na usunięciu dwóch trzecich żołądka i podzieleniu jelita cienkiego na trzy części. W lutym 2008 roku odbyła się pierwsza część zabiegu - za pomocą gastroskopii wprowadzono do żołądka pacjentki specjalny balonik, który miał jej pomóc w utracie wagi. Do wyjęcia balonika Ania schudła 16 kilogramów. Drugi etap zaplanowano na jesień. I wtedy wszystko się zawaliło.

Dramat za dramatem

Najpierw z powodów osobistych dr Wyleżoł, jedyny lekarz, który się odważył operować Anię, przeniósł się do Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie. A potem drobna, szczupła, nieustannie krążąca wokół córki mama Ani straciła przytomność. Pogotowie, szpital, diagnoza - pękł tętniak mózgu. - Trzy tygodnie mama leżała w śpiączce - mówi Ania. - Zmarła 10 listopada 2008 roku. To były najgorsze dni w moim życiu.

Opiekę nad córką przejął ojciec. Waga znów rosła. O kilogram, dwa... Indeks masy ciała wzrósł do 100. Nikt jeszcze nie operował tak chorej pacjentki. Ryzyko operacji Ani było olbrzymie, a zabieg niełatwym wyzwaniem, odmówiła m.in. lekarska sława z Włoch. Tym większy szacunek należy się kolejnemu poproszonemu o pomoc, dr. Lemmensowi z Belgii. Zabieg wykonano 12 października ub. roku. Odbył się bez komplikacji. Po tygodniu Ania wróciła do domu. Przez następne tygodnie schudła kolejne 15 kilogramów . Ania jest coraz bardziej samodzielna. Za pieniądze zebrane na koncie Caritasu pojechała na półroczną rehabilitację do Ciechocinka.Dalej maluje, a anioły na jej obrazach próbują pogłaskać przestraszone dziecko po głowie...

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Tarnów: rodzice zabili noworodka. Ciało wozili w bagażniku

Wybrane dla Ciebie

Cracovia będzie mieć nowego właściciela? Miliarder z USA zainteresowany

Cracovia będzie mieć nowego właściciela? Miliarder z USA zainteresowany

Wyjazdowy punkt juniorów Wisły Kraków w Zabrzu. Medal się oddalił

Wyjazdowy punkt juniorów Wisły Kraków w Zabrzu. Medal się oddalił

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska