- Chcieliśmy stworzyć wystawę o Krakowskiej Szkole Witrażu, czyli nurcie, który powstał na początku XX wieku, a którego prekursorem był Stanisław Wyspiański. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób o tym bardzo szerokim nurcie opowiedzieć, uznaliśmy, że najatrakcyjniejszy, a być może także najważniejszym motywem będą kwiaty – wyjaśnia Aleksandra Fabia, kuratorka wystawy „Cała w kwiatach”.
Irysy, słoneczniki, maki, bratki, lilie wodne, bo młodopolskich artystów nie fascynowały te egzotyczne, a swojskie, rodem z podkrakowskiej łąki czy wiejskich ogródków.
„Siedzę dniami całymi na Bielanach, rysując rośliny (...) i dostrzegam, co to za świat olbrzymi” – pisze Wyspiański do Rydla w 1896 roku. Innym razem znów: „Jest to cały świat lśniący, tęczowy, dziwny – chcę się wżyć w niego. Jakie tam cuda!”
W XIX wieku artyści po raz pierwszy wyszli w plener, porzucając swoje pracownie, pod koniec XIX stulecia krakowscy twórcy wybrali się ze szkicownikami na podmiejskie łąki, studiując wygląd kwiatów, ziół i traw. Rośliny stały jednym z chętniej wykorzystywanych przez młodopolskich artystów motywem, stając się tematem wielu dziedzin sztuk malarskich
Fascynację Stanisława Wyspiańskiego bujną roślinnością podkrakowskich wsi podzielali m.in. Józef Mehoffer, Karol Frycz, Henryk Uziembło i cały szereg artystów, którzy pozostawili w przestrzeni Krakowa dziesiątki witraży znanych i nieco zapomnianych. Wystawa jest więc też swego rodzaju przewodnikiem po krakowskich kamienicach ozdobionych witrażami. Teksty opisujące witraże nie tylko wyjaśniają kwiatową symbolikę, ale też odsyłają do konkretnych miejsc, z myślą o których barwne szklane opowieści zostały stworzone i w których do dziś można zobaczyć oryginały.
- Witraż jest sztuką kontekstualną, która bez architektury nie istnieje, ale to też sprawia, że trudno przenieść witraż do przestrzeni wystawowej. My sięgamy do różnego rodzaju innych mediów, ale też skalujemy prace artystów, dzięki czemu z witrażami umieszczonymi np. w szczytach okien, ledwo widocznymi na wystawie możemy obcować oko w oko – wyjaśnia Piotr Ostrowski, dyrektor Muzeum Witrażu i kurator wystawy. - Kiedy wyseparowaliśmy kwiaty z całości przedstawień zobaczyliśmy, jak pięknie są narysowane, jakiej plastycznej odwagi wymaga charakterystyczne dla witrażu ograniczenie się do płaskiej plamy i wiotkiej linii.
Wystawa „Cała w kwiatach” to druga odsłona opowieści o Krakowskiej Szkole Witrażu po plenerowej ekspozycji na Plantach zwracającej uwagę na fenomen Krakowskiej Szkoły Witrażu i artystów skupionych wokół Krakowskiego Zakładu Witrażów, którzy projektowali i realizowali witraże, osiągając poziom stylistycznej odrębności i oryginalności.
- Jeśli porównamy witraże powstałe na całym świecie, bardzo łatwo zauważymy, że prace powstałe w Krakowskiej Szkole Witrażu są charakterystyczne i oryginale, przykładem niech będzie „Apollo” – szczytowe osiągnięcie Stanisława Wyspiańskiego, na którym wprawdzie nie ma kwiatów, ale zawierają się w nim wszystkie charakterystyczne cechy twórczości artystów Krakowskiej Szkoły Witrażu – dodaje Piotr Ostrowski.
"Gazeta Krakowska" jest patronem medialnym wystawy.