Mularczyk poruszył sprawę zakopiańskiego lądowiska w interpelacji, jaką wysłał do ministra zdrowia. - Śmigłowiec TOPR nie posiada licencji na przewożenie rannych, zwłok ani organów do przeszczepów. Zatem oficjalnie może służyć jedynie jako transport ratowników. Wyremontowane i wielkim kosztem wyposażone profesjonalne lądowisko przy zakopiańskim szpitalu zostało przez LPR wydzierżawione TOPR. Zatem Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, wyposażone ostatnio w nowoczesne śmigłowce typu eurocopter, nie stacjonuje na Podhalu i nie bierze udziału w akcjach ratowniczych podczas wypadków drogowych, pilnych wezwań do chorych czy też do transportu organów do przeszczepu - pisze Mularczyk.
W rozmowie z "Krakowską" poseł wyjaśnia, że chodzi mu o to, że TOPR nie jest w krajowym systemie ratownictwa. - A to oznacza, że nie może współdziałać z innymi służbami. Dlatego uważam, że LPR powinien stacjonować na Podhalu, a TOPR być może powinien wybudować swoje lotnisko - wyjaśnia poseł.
Interpelacji Mularczyka dziwi się Czesław Ślimak, wiceprezes TOPR. - Mamy z LPR podpisaną umowę na dzierżawę bazy śmigłowcowej z lądowiskiem. Zgodnie z tą umową śmigłowce LPR mogą lądować w tym miejscu za każdym razem, gdy będą chciały. Już zdarzało się, że śmigłowce lądował u nas - wyjaśnia.
Wiceprezes górskiego pogotowia potwierdza, że TOPR nie zajmuje się transportem chorych między szpitalami. Obsługuje za to także wypadki, które zdarzają się poza górami. - Współpraca między LPR a TOPR układa się bardzo dobrze, nie ma żadnego konfliktu - dodaje wiceprezes TOPR.
Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!