FLESZ - Nocowanie przy chorym w szpitalu za darmo
6-centymetrowy guz w głowie spowodował niedowład. Mateusz przestał mówić, nie mógł jeść, połykać, oddychać. Potwór zabrał mu wszystko. On się nie poddał. Chce to wszystko odzyskać. - Jest niezwykle ambitny, zdeterminowany, silny. Chce żyć, wstać z łóżka, wrócić do sprawności - mówi Sabina Kaczor, mama Mateusza.
Rodzina wie, że nie jest to łatwe, ale możliwe. - Syn nie odzyska stuprocentowej sprawności, ale może być samodzielny, wstać z wózka - zaznacza.
Przeszedł cztery operacje. Teraz są rehabilitacje, ćwiczenia, terapie, nauka indywidualna - wszystko jest kosztowne, poczynając od rehabilitacji, a kończąc na środkach higienicznych. Rodziców już na to nie stać, potrzebują pomocy.
Zaczęło się od zawrotów głowy. Mama przypomina, że czasem przed wyjściem do szkoły Mateusz źle się czuł. Rodzina była pewna, że to stres, ale poszli do lekarza. Wyszli z przekonaniem, że to panika na wyrost. W końcu Mateusz spadł z huśtawki, trafił do szpitala, podejrzewano wstrząśnienie mózgu. Próby bagatelizowania problemu mamie nie dawały spokoju. Uparła się na kompleksowe badania.
- Rezonans pokazał ogromnego guza w mózgu. Byłam przerażona, karetka zawiozła nas do szpitala, gdzie dowiedzieliśmy się, że to ostatni moment na ratowanie mojego syna - wzdycha mama.
Była natychmiastowa decyzja o operowaniu. Guz miał być wycięty w znacznej większości. Potem okazało się, że to niemożliwe. Usunięto tylko 1 centymetr guza. Pozostała część nowotworu pustoszyła młody organizm.
Pani Sabina nigdy nie zapomni szokującego widoku Mateusza po operacji. Bała się coś powiedzieć. Mogła tylko patrzeć, jak jej dziecko walczy o życie. - Lekarze sugerowali, żebym się pożegnała, że już nic nas nie czeka. Nie mogłam, nie mogłam się poddać - mówi szeptem. A Mateusz się wybudził, miał wielką wolę życia. Niestety sutkiem operacji był niedowład prawostronny. Uczył się oddychać, jeść, mówić. - Jest jak duży niemowlak, a rehabilitacja to wyboista droga, daje nadzieję i odbiera ją. Nieustanne zmagania - mówi.
Po pierwszej operacji były kolejne. Udało się wyciąć guza. Rehabilitacja będzie trwała bardzo długo. Początkowo rodzina radziła sobie sama, teraz brakuje im pieniędzy. Mateusz potrzebuje pracy ze specjalistami: rehabilitantami, neurologopedą i indywidualnego nauczania. Powracanie do sprawności wymaga dużych pieniędzy.
Radość przynosiły postępy Mateusza, gdy zaczął samodzielnie gryźć, połykać i mówić.
Do szkoły chodził w Raciborowicach i stamtąd przychodzą do niego nauczyciele.
- To ambitny chłopak. Początkowo nauczyciele mieli obawy, czy dadzą radę realizować program. Teraz są zadowoleni, bo on chce się uczyć - mówi Renata Błaszczak, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Raciborowicach. Ona, nauczyciele i uczniowie z rodzicami przygotowali akcję charytatywną dla Mateusza. Dołączyli z nią do jarmarku w Michałowicach. W niedzielę 15 grudnia w godz. 10-15 przed Biblioteką Publiczną będą sprzedawać swoje prace. A całkowity dochód zostanie przekazany fundacji „Kawałek Nieba” na leczenie kolegi.
- Uczniowie z ogromnym zaangażowaniem włączyli się do akcji. Na co dzień też go wspierają, nagrywamy dla niego filmiki. W ten sposób ma z nami kontakt, wie co dzieje się w szkole - mówi pani dyrektor.
Możesz pomóc
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba - konto: 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
„2416 pomoc dla Mateusza Kaczor”
1 procent podatku
W PIT wpisać KRS 0000382243
- cel szczegółowy: „2416 pomoc dla Mateusza Kaczor”.
Nowe skrzydło szkoły otwarte. Po wielu latach wszyscy ucznio...
- Przystań dla ludzi z autyzmem, którą trzeba chronić
- Jura Krakowsko-Częstochowska na liście UNESCO? Trwa walka
- Skawina. Zaczęła się budowa ostatniego odcinka obwodnicy
- Masłomiąca. Seniorzy ocalili swój dawny świat [ZDJĘCIA]
- Zjawiskowa willa książęca w Kochanowie [ZDJĘCIA]
- Koncert Cecyliański. Rzesza muzyków zachwyciła publiczność
