Wiesław Guzikowski z ulicy Zamkowej zadzwonił w środę pod redakcyjny numer telefonu bardzo wzburzony. - Wystawiłem posegregowane odpady, tymczasem pracownicy firmy podjechali śmieciarką, nawet ładną, i wszystko to wrzucili razem do środka. Jaki sens ma w tej sytuacji segregacja odpadów? Może nie jest to ciężka praca, ale wymaga znalezienia odpowiedniego miejsca, skrupulatnego rozdzielana różnych typów śmieci, a potem ktoś to wszystko miesza w śmieciarce, która odpady zgniata i mieli - mówi.
Śmieci z gminy Proszowice odbiera od niedawna krakowska firma Miki, która w wyniku przetargu zastąpiła konsorcjum złożone z MPGO Kraków i świętokrzyskiego Ekomu. Wiesław Guzikowski przypomina, że dotychczasowy odbiorca zbierał odpady segregowane osobnym samochodem dostawczym. - Pojazd był nieco hałaśliwy, ale przynajmniej było widać, że segregacja nie idzie na marne - przekonuje.
Tymczasem zarówno przedstawiciele firmy Miki jak i nadzorującego wywóz śmieci Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska UGiM w Proszowicach uważają, że zarzuty mieszkańca ulicy Zamkowej są bezpodstawne i wynikają z nieznajomości rzeczy. - Po pierwsze żadna śmieciarka nie mieli odpadów. Po drugie urządzenie do ich zgniatania w czasie przewozu odpadów segregowanych jest wyłączone. Śmieciarka pracuje wtedy jak zwykły samochód dostawczy - przekonuje Piotr Sukiennik z firmy Miki.
Kierująca Wydziałem Rolnictwa i Ochrony Środowiska Małgorzata Kwiatkowska przypomina z kolei, że podczas przetargu gmina nie określiła, jakim typem pojazdu wykonawca będzie wywoził odpady segregowane. - Użycie w tym celu śmieciarki pozwala m. in. na łatwiejsze opróżnienie kontenerów, stojących na osiedlach - mówi.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 23: Doskonały pomysł krakowskiego urzędnika
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto