Pani dyrektor do wydarzeń z 15 lipca przykłada urzędniczo-prawnicze miary. Taki też jest jej język. Mówi o umowach, cytuje przepisy, przywołuje procedury. I wychodzi jej, że w sprawie ratowania Kamila - prawnie i papierkowo - wszystko było w najwyższym porządku.
Do przepisów i procedur teraz odwoła się zapewne atakowany przez panią dyrektor szpital w Krynicy. I pewno też będzie miał rację. Ale my nie chcemy rozmawiać ani o przepisach, ani o procedurach, my chcemy rozmawiać o życiu.
Dlatego z uporem pytamy: Nie było błędu? To dlaczego Kamil nie żyje, skoro wiadomo (mówił nam to m.in. prof. Skalski), że można go było uratować?
I póki nie usłyszymy wyczerpującej, pozaprawnej, odpowiedzi na to pytanie, będziemy je ponawiać przy każdej okazji.