https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przesądy grzybiarzy. Co ma zagwarantować koszyk pełen borowików? Niektóre zasady są naprawdę zaskakujące!

Halina Gajda
Z grzybobraniem związane jest wiele przesądów. Wedle jednego z nich gwarantem pełnego zbioru ma być pozostawienie trzech pierwszych znalezionych grzybów dla duchów lasu
Z grzybobraniem związane jest wiele przesądów. Wedle jednego z nich gwarantem pełnego zbioru ma być pozostawienie trzech pierwszych znalezionych grzybów dla duchów lasu Halina Gajda
Grzybobranie trwa, jak Polska długa i szeroka, a grzybiarskie fora w mediach społecznościowych pękają od zdjęć dumnych zbieraczy, którzy prezentują swoje zbiory. Bo jak to mówią, natura ciągnie grzybiarza do lasu, a kto jada borowiki, ten ma dobre wyniki. Nie wspominamy już o tym, że wszędzie dobrze, ale w lesie najlepiej.

Grzybobranie to nasz sport narodowy. I to od wieków, bo rozpisywał się nad nim wieszcz nasz narodowy Adam Mickiewicz. W trzeciej księdze opisywał:

Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy, I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory…

Od czasów "Pana Tadeusza" nie zmieniło się zbyt wiele. Wciąż na celowniku grzybiarzy są borowiki, rydzami też nie gardzimy. Jedynie nie podążamy za wzorem Wojskiego, a muchomory omijamy.  Obfitości w koszyku, warto czasem więc pomóc. Grzybobranie nie jest bowiem wolne od rozmaitych zabobonów czy przesądów, które mają gwarantować sukces.

Grzyby od spojrzenia pleśnieją?

Szanujący się grzybiarz zbiera nawet najmniejsze okazy.

- Pod żadnym pozorem nie zostawia się takiego w lesie – mówi z udawaną powagą Maria Świder, beskidzka przewodniczka. - Gdy trafiamy na takiego, dajmy na to malutkiego borowika, to nie liczmy na to, że przez dwa dni podrośnie i będzie czekał na nasz powrót w okazalszej formie. Nic takiego się nie stanie, bo wcześniej spróchnieje – dodaje ze śmiechem.

Nie wiadomo, czy wierzyć tym żartobliwym tonom, bo przyciśnięta do muru przewodniczka przyznaje, że z taką „okolicznością przyrody” spotkała się tylko raz i nie roztrząsała, czy to rzeczone fatum, czy po prostu zbieg okoliczności. Co nie zmienia faktu, że od tego czasu w jej koszyku lądują nawet najmniejsze grzybki.
- Nawet jeśli fatum nie działa, to inni grzybiarze mogą nie mieć takich dylematów i grzybka złapią – śmieje się.

Kłam opowieściom o rzucaniu uroków na grzyby, które mają rzekomo pleśnieć od spojrzenia zadaje Bogdan Malesza, gorliczanin, który z całą powagą stwierdza: bzdura!

- Sprawdziłem na własnej działce, we własnym lesie. Patrzyłem na małe grzyby i żaden nie spleśniał od tego – mówi stanowczo.

Cóż, na dwoje więc babka wróżyła...

od 16 lat

Do lasu po czy przed kąpielą?

Gdy poszperać w różnych internetowych źródłach, również tych zajmujących się poważną nauką, to znajdziemy całe opracowania poświęcone ludowym wierzeniom związanym z grzybobraniem.

- Mniemano powszechnie, że grzyby dodają sił, nie tylko w walce zbrojnej, ale i w zmaganiach miłosnych. Do dziś można w spisach afrodyzjaków spotkać trufle i smardze, choć jeszcze niedawno lista ta była dłuższa. Przykładowo panny z okolic Hajnówki, aby zagwarantować sobie wieczną miłość wybranka, częstowały go dwoma zrośniętymi grzybami – przywołuje Aleksandra Szymańska z Narodowego Instytutu Dziedzictwa i Kultury Wsi w materiale „Grzyby w kulturze Ludowej”.

Szymańska przywołuje inne dawne tradycje: Grzyby wykorzystywano w ludowym lecznictwie, np. okład z borowików zalewany w mleku pomagał na rany, czyraki i wrzody; ciepłe kapelusze prawdziwków przykładane do wrzodów powodowały ich pękanie; muchomory zalane spirytusem stosowano na reumatyzm; napój alkoholowy na muchomorach pito w celu pozbycia się biegunki, kołtuna i czerwonki; rosół ugotowany na grzybach pomagał na palpitacje serca.

Internauci też prześcigają się w przestrogach dotyczących nożyka do wycinania grzybów, którzy rzekomo trzeba ukryć w kieszeni czy za pazuchą, a wszystko po to, by grzyby go nie dostrzegły i nie uciekły. Tak sam efekt na ponoć przynosić… gwizdanie. Po lesie najlepiej chodzić wręcz bezgłośnie. Gorące bywają również dyskusje, czy do lasu powinno się chodzić przed czy po kąpieli. A wszystko przez zapachy, które (w zależności od intensywności) mają grzyby odstraszać.

Grzybobranie z księżycem

Gorliczanin Eugeniusz Liana ma inny patent. Ponad dwadzieścia lat szczegółowych obserwacji dało mu podstawę do opracowania pewnych wniosków. Najważniejszy – grzybobranie jest zależne od faz księżyca. Nie mylić z księżycówką! Gdy przybywa tego naszego naturalnego ziemskiego satelity, jest szansa, że leśne wypady zakończą się pełnym koszem. Choć nie do końca jest to takie oczywiste.

- Musi jeszcze popadać – wskazuje Liana. - Nie bez znaczenia, są zmiany, które zaszły w kilku ostatnich latach. Chodzi o to, że gdy zaczynałem obserwacje, to podczas pełni, nigdy nie padało, a od dziesięciu lat pada – wyjaśnia.

Najważniejsze w grzybobraniu

Wiara w niektóre przesądy może jednak bywać zgubna, jak choćby domniemanie, że trujące grzyby zabarwiają na czarno cebulę i srebrną łyżeczkę albo są gorzkie czy piekące w smaku. Istnieją gatunki śmiertelnie trujące posiadające przyjemny, słodkawy smak na przykład Amanita phalloides, Amanita verna. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, nawet tych najmniejszych, trzeba skonsultować się z grzyboznawcą. By frajda z buszowania po lesie w poszukiwaniu najpiękniejszych okazów nie zakończyła się tragedią.



Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska