Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Przeszczep szpiku kości wciąż problemem"

Redakcja
Aleksander B. Skotnicki
Aleksander B. Skotnicki Wojciech Matusik
Z prof. dr. hab. Aleksandrem B. Skotnickim, ordynatorem Kliniki Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i kierownikiem Katedry Hematologii CMUJ - rozmawia Barbara Sobańska.

Czytaj także: Teatr Telewizji wraca. Pierwszy spektakl na żywo już za nami

Dlaczego ciągle słychać o kłopotach z przeszczepem szpiku?
Rejestr potencjalnych dawców szpiku jest ciągle skromny. Pracujemy nad jego poszerzeniem, zwłaszcza z Fundacją DKMS Polska. Poza tym ktoś ten przeszczep musi zrobić. A nas jest dziesięciu na trzy miliony ludzi. W Polsce służba zdrowia jest tak zorganizowana, że hamuje postęp medycyny.

Dlaczego się hamuje?
Z przyczyn natury organizacyjno-logistycznych. Jednak zupełnie do nas nie przemawiają, bowiem pacjentów jest coraz więcej. Na szczęście.

Na szczęście?

Owszem. Jesteśmy ofiarą własnego sukcesu. Liczba osób po białaczce, które żyją już lata, ciągle się zwiększa.

A nowi pacjenci zachorują...

Tak, a nas lekarzy nie ma więcej, tylko mniej, gdyż wykruszamy się. Gdy chcemy specjalizować kolejnych kolegów, mamy hamulce ze strony czynników oficjalnych.

Jakie to hamulce?
Ogranicza się liczbę osób, które chcą zrobić specjalizację. W tej chwili mógłbym w klinice szkolić kilkanaście osób, a szkolę dwie lub trzy, bo ktoś z rządzących powiedział, że nie można więcej.

Brakuje pieniędzy na te szkolenia?
To nie kwestia finansów. Limity wiążą się z przepisami ministerialnymi, że jeden lekarz może szkolić tylko dwie osoby.

Dlaczego tylko dwie?

Tego nie nie rozumiem. Gdy mówię wykład do dwóch czy pięciu osób, zajmuje mi to dokładnie tyle samo czasu, co wykład dla osób dwudziestu. Robię to tym samym kosztem, tym samym gardłem. Jestem gotów szkolić więcej ludzi. Dlaczego ktoś mnie uszczęśliwia, żebym się tyle nie męczył i innych nie uczył? Ja chcę to robić dla tak zwanej sprawy!

Jak Pana mistrz, profesor Aleksandrowicz?
Czuję się następcą profesora Aleksandrowicza, także na niwie aktywności społecznej. Jako konsultant wojewódzki w hematologii jestem odpowiedzialny za wszystkich chorych, którzy w województwie małopolskim zachorują na białaczkę. Chcę im lepiej pomagać, ale mam coraz mniej ludzi. A sam też się już starzeję.

Pan wybaczy, ale sądzę, że jednak chodzi o pieniądze...
Decydenci zauważają, że coraz więcej wydajemy na chorych na nowotwory. Dawniej umierali po dwóch, trzech latach leczenia. Teraz żyją pięć, dziesięć, piętnaście lat i więcej. To cieszy, jednak ci ludzie wymagają corocznej kontroli, oceny, czy choroba nie wróciła. Dlatego potrzebujemy więcej specjalistów. A na to trzeba pieniędzy. Podobnie jak na leki.

W Polsce są gorsze niż we Francji, Anglii czy w Niemczech?
Owszem. Nie możemy leczyć nowoczesnymi lekami, bo nie ma na nie pieniędzy. A przecież to się chorym należy. Całe życie się ubezpieczali na wypadek choroby, a teraz państwo nie ma pieniędzy na leki, które są dostępne dla chorych w innych krajach. Niektórzy nasi chorzy z nich skorzystali, ale przychodzą kolejni i nie możemy im podać najskuteczniejszych leków, bo mamy limity terapii na leczenie onkologiczne. A przecież jest ogólnopolski program onkologii, który obok kardiologii powinien mieć priorytet. Staramy się o uzyskanie większych dotacji na tzw. leczenie niestandardowe, które w innych krajach jest już standardem, na zwiększenie środków na terapię wspomagającą, której miesięczne limity stale przekraczamy, bo jak nie ratować chorych?

Doświadczeni hematolodzy uciekają za granicę?

W Polsce są zbyt słabo wynagradzani, więc wyjeżdżają do Szwecji, Danii, USA i Irlandii, gdzie są wysoko cenieni. W Polsce zdobyli doświadczenie, ale pracując w ośrodkach pozaklinicznych, mają małe możliwości wykorzystywania swoich umiejętności. NFZ nie kontraktuje w nich bowiem świadczeń hematologicznych. A to w terenie powinno się obserwować, kontrolować, jak i kontynuować leczenie rozpoczęte w ośrodkach o najwyższym stopniu referencji.

Nie ma kto leczyć, nie ma nowoczesnych leków. Może być gorzej?
Może, a nawet jest. Sytuacja polskiej onkologii jest nieadekwatna do liczby pacjentów. Mamy tylko trzy lub cztery instytuty onkologiczne w kraju, a reszta to małe ośrodki. W naszej klinice konsultujemy codziennie 120 pacjentów z całej Małopolski.

W tym budynku przy Kopernika 17?

Tak. Nasz budynek ma prawie 150 lat, a przestrzeni mamy tyle samo, co 50 lat temu, kiedy chorych było znacznie mniej. Od lat walczymy o nowy ośrodek przeszczepowy, o lepsze warunki dla laboratorium. Przyjmujemy w ładnie urządzonej, ale jednak piwnicy. Tak nie powinno być. To jest niezgodne z dzisiejszymi wymogami, nie wspominając nawet o Unii Europejskiej. Czasem aż się wstydzę, że to jest moja klinika, bo zawsze walczyłem o ładne kwiaty, kolory, o humanizm. Tak jak uczył nas profesor Aleksandrowicz. A nasi pacjenci czekają w długiej kolejce, nawet nie mają gdzie usiąść. Chciałbym, aby każdy pacjent dostał u nas herbatę albo kanapkę. Ale przy tej liczbie nie ma na to szans. To boli. Przyjmujemy wszystkich pacjentów, ale jakość naszych usług jest gorsza.

Wiem, że walczy Pan o poprawę warunków hospitalizacji.

Chcemy poprawić warunki leczenia, a równocześnie sprawić, aby jego koszty nie zadłużały Szpitala Uniwersyteckiego, a tym samym Uniwersytetu. To grozi jego nierentownością. Sytuacja przedstawia się tak, że im więcej chorych przyjmujemy, im ciężej pracujemy, tym bardziej zadłużamy szpital. Pyta się nas: "czy musicie przyjmować tylu chorych, nie może ich leczyć ktoś inny?". Ale ja wiem, że tych chorych nikt nie przyjmie. Ich stan w chwili zachorowania często bywa ciężki, leczenie wymaga doświadczonych kadr i określonych warunków, a przede wszystkim jest bardzo drogie.

Z Pana inicjatywy powstał Ośrodek Przeszczepiania Szpiku.
W ośrodku tym, średnio dwa razy w tygodniu, kolejni chorzy poddawani są transplantacji. Przeszczep przyjmuje się u około stu pacjentów rocznie. Doroczne spotkania chorych po przeszczepie szpiku, które gromadzą od 15 lat kilkuset chorych, są dowodem, że "chcieć to móc". Mimo tych wszystkich trudności polska i krakowska hematologia ma duże osiągnięcia, wielu chorych jest już leczonych na poziomie europejskim, a wyniki nie odbiegają od uzyskiwanych w Europie Zachodniej.

Z Pana słów przebija ogromna troska o pacjentów.

Szkoda tylko, że musimy tyle energii poświęcać na pokonywanie kolejnych przeszkód natury logistycznej i organizacyjnej. Jak uczył profesor Aleksandrowicz: lekarz każdą wolną chwilę powinien spędzić przy pacjencie. Ale dziś każdą wolną chwilę spędza przy komputerze, pacjenta nieomalże nie dostrzegając, bo buchalterii jest coraz więcej. W złym kierunku idzie współczesna medycyna i bardzo się o to martwię.

Rozmawiała Barbara Sobańska

Konkurs fotograficzny "Mamo, tato, zrób mi portret". Weź udział i zgarnij nagrody!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Wielka galeria! Zobacz archiwalne zdjęcia strojów Wisły Kraków z ostatnich stu lat!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska