Szaleństwo czas zacząć. Dziś jeszcze na pół gwizdka, bo na Wielkiej Krokwi zaplanowano tylko treningi i kwalifikacje, ale nawet one cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Z puli 10 tysięcy biletów zostały podobno resztki. Na konkursy Pucharu Świata (sobotni drużynowy i niedzielny indywidualny) wejściówek nie ma już od dawna. W każdym dniu zawodów na skoczni będzie ponad 23 tysiące kibiców, niemal drugie tyle spodziewane wokół obiektu. Takie rzeczy tylko w Zakopanem.
- Chociaż tego wyniku, gdy w sumie było tu ponad 80 tysięcy ludzi na jednym konkursie, to już nigdy nie uda się przebić - śmieje się Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, organizatora PŚ, przypominając o eksplozji „Małyszomanii” w 2002 roku. - Dumni jesteśmy jednak z tego, że na zakopiańskim Pucharze Świata wychowały się całe pokolenia. Dziś ludzie, którzy wtedy skoki oglądali na żywo po raz pierwszy, przyjeżdżają do __nas ze swoim dziećmi.
Do sukcesów już zdążyliśmy przywyknąć, co wcale nie znaczy, że mniej nam na nich zależy. Tym bardziej po kryzysowym poprzednim sezonie. Trener Stefan Horngacher i efekty jego pracy rozpaliły pasję na nowo. Kamil Stoch jest liderem PŚ, Maciej Kot i Piotr Żyła zaliczają życiowe wyniki i ciągle im mało. - Polskie podium na __Wielkiej Krokwi? Czemu nie - uśmiecha się Kot.
Marka zakopiańskiego PŚ jest tak mocna, że czekają na niego nie tylko polscy zawodnicy. - Przejrzałem nawet prognozy pogody, są dobre. Byłoby świetnie, gdyby się sprawdziły, bo bardzo lubię skakać w __Zakopanem - mówi Domen Prevc, 17-letnie odkrycie tego sezonu.
- Te tłumy pod skocznią i atmosfera robią wielkie wrażenie. Na pewno znowu będzie „cool” - zaciera ręce Norweg Daniel Andre Tande.
Obaj po cichu liczą, że uda im się nawiązać walkę z będącym na wielkiej fali Kamilem Stochem. To jednak 29-latek z Zębu, który wygrał trzy konkursy PŚ z rzędu i odskoczył rywalom w klasyfikacji generalnej PŚ, jest murowanym faworytem. Przemawia za nim (prawie) wszystko, podobnie zresztą jak za całą reprezentacją Polski w sobotnim konkursie drużynowym. Chodzi nie tylko formę, jaką podopieczni Horngachera prezentują w tym sezonie, ale też fakt, że zdążyli dobrze zapoznać się ze zmodernizowaną skocznią i przebudowanym, trudniejszym technicznie rozbiegiem. Po raz ostatni trenowali na niej w środę, wczoraj obiekt został już zamknięty.
Na dodatek, to też jest szczęśliwe miejsce austriackiego szkoleniowca Polaków - jako skoczek wygrał „tylko” dwa konkursy PŚ, jeden właśnie w Zakopanem (16 stycznia 1999 roku; Adam Małysz, najlepszy z biało-czerwonych, zajął wówczas, uwaga,27. pozycję). Główny przeciwnik jak zwykle jest ten sam: presja, oczekiwania, chęć przeskoczenia samego siebie.
- Niełatwo nad tym zapanować, sam miałem z tym kłopoty - uśmiecha się Małysz, dziś dyrektor PZN i dobry duch kadry. - Ale z drugiej strony to są profesjonaliści, przygotowują się mentalnie do takich startów. Potrafią się wyłączyć i nie myśleć o tym, co dzieje się na dole. Koncentracja na dobrych skokach to podstawa.
Łatwo powiedzieć...
Program PŚ w Zakopanem
Piątek, 20 stycznia
godz. 16 - trening
18 - kwalifikacje
Sobota, 21 stycznia
14.45 - seria próbna
16 - konkurs drużynowy
Niedziela, 22 stycznia
14.30 - seria próbna;
16 - konkurs indywidualny.