Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Zawrotniak: Czuję się silny, ale nie mówię tego głośno

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Radosław Zawrotniak (AZS AWF Kraków)
Radosław Zawrotniak (AZS AWF Kraków) Facebook
Radosław Zawrotniak wywalczył drugie miejsce w zawodach Pucharu Świata w kolumbijskim mieście Cali. To był turniej rozpoczynający kwalifikacje olimpijskie do igrzysk Tokio 2020.

- Spodziewał się pan takiego sukcesu?

- To jest jedno z takich dziwnych pytań, ale wiem, że trzeba je zadawać. Zawodnik trenując jakąś dyscyplinę zawsze marzy o miejscu na podium. Skoro marzy, to spodziewa się, że taki dzień kiedyś nastąpi. Wielokrotnie już byłem w najlepszej czwórce podczas zawodów Pucharu Świata i turniejach międzynarodowych. Zawsze dążę do tego. Pamiętam jak się czułem, wiem co trzeba zrobić, co poprawić, by to powtarzać. Po to się w końcu trenuje. Można więc powiedzieć, że się spodziewałem, ale to jest takie moje wewnętrzne odczucie. W tym sezonie bardzo dobrze walczyłem. Na PŚ w Bernie na przykład, choć nie byłem w najlepszej ósemce. Brakowało „przeciśnięcia” się przez turniej, przegrywałem minimalnie, jednym trafieniem.
Nie odstawałem więc poziomem, tylko miałem mniej szczęścia.

- Nie jest to jednak coś powszedniego, co tydzień nie zajmuje pan czołowych miejsc.

- Tak, ale zdarzało mi się plasować wysoko.

- Może klucz tkwi w tym, że jechał pan bez wielkiej „napinki”, że coś koniecznie pan musi i był pozytywny efekt.

- Doświadczony zawodnik uczy się na błędach. Być może wyciągnąłem wnioski z poprzednich startów, nie miałem buńczucznych wypowiedzi tylko skupiłem się do wewnątrz. Czuję się silny sam w sobie, ale nie mówię tego wszem i wobec.

- W finale przegrał pan z Japończykiem Kazuyasu Minobe 12:15, walczył Pan z tym rywalem wcześniej?

- Tak, przegrałem z nim dwie ostatnie walki, w ubiegłym roku w Vancouver było 5:5 ale to ja przegrałem, bo nie zadałem trafienia w odpowiednim czasie, ale trzy lata temu wygrałem z nim 15:5. To wspaniały zawodnik. Wcześniej wygrałem z Bogdanem Nikiszinem z Ukrainy, którego uważam za jednego z najlepszych zawodników na świecie, ale ja mu po prostu „nie leżę”. Raz wygrał ze mną w karierze, na ME w 2009 r. Za każdym razem ze mną przegrywał.Trzeba mieć więc szczęście w „drabince”. Można mieć za rywala trudnego zawodnika i wygrać, a można słabsze, ale takiego, którego styl walki nie pasuje ci i przegrać. To jest piękno tego sportu. Nie ma jednego szpadzisty, który wygrywa wszystko, tylko wielu niezłych.

- Na turniej pojechał pan za własne pieniądze, dlaczego?

- Polski Związek Szermierki ma trudną sytuację finansową, mógł przeznaczyć środki na występ czterech zawodniczek i jednego zawodnika. Pozostali jechali na własny koszt. Byłem zrezygnowany, ale moja żona Beata powiedziała żebym pojechał. Wahałem się bo to koszt 8 tys zł. Beata powiedziała: jedź, przecież źle nie walczysz. Jeśli nie czujesz, że jesteś gorszy od rywali, to startuj.

- Jak Pan widzi dalsze starty, chyba całego cyklu kwalifikacji nie przebrnie Pan za własne środki?

- Dostałem informację, że Związek zwróci mi koszty. Przykre jest to, że jest to takie rozwiązywanie problemów sytuacyjne, sztukowanie. Powinno jeździć czterech zawodników. Wiem że PZSzerm ma problemy, nie mnie to jednak oceniać. Kolejny wyjazd opłaci mi Wojsko Polski, bo jestem żołnierzem. Mam różne źródła finansowania, trochę środków też od drobnych sponsorów.

- Ile trzeba przeznaczyć pieniędzy na cały cykl kwalifikacji – by zapewnić sobie starty, odpowiednie, dozwolone specyfiki medyczne itp.

- 40 tys. zł starczyłoby na cały cykl w zupełności. Jestem na etapie poszukiwania strategicznego sponsora, żeby nie było takiej niepewności jak teraz. Znalazłem się w trudnym położeniu jeśli chodzi o finansowanie mojej kariery. Nie mówię, że chcę sobie kupić za te środki dom czy auto, tylko mówię o prowadzeniu normalnej kariery sportowej.

- Jest Pan na 21. miejscu w rankingu światowym. Do igrzysk bardzo daleka droga, bo zakwalifikuje się tylko kilku szermierzy , nie licząc tych którzy miejsce na IO będą mieli dzięki drużynie.

- Po pierwszym turnieju do igrzysk jestem drugi, a więc jestem w komfortowej sytuacji. Turniejów jest jeszcze siedem – mam na myśli Pucharu Świata ponadto mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata. Trwa też rywalizacja drużyn. Te państwa które się zakwalifikują zabierają miejsca i zostaje ich tylko pięć. Lista światowa będzie się zmieniać, dlatego trzeba liczyć tylko punkty od początku kwalifikacji, a jestem drugi.

- Koleżanki klubowe- Renata Knapik-Miazga i Aleksandra Zamachowska, pana podopieczna tym razem uplasowały się na dalszych miejscach – 30. i 37.
- Renata dzielnie walczyła, ale nie ułożył jej się pojedynek z reprezentantką Hongkongu. Ola świetnie walczyła w grupie, wygrała wszystkie walki. Z Anią Mroszczak walczyła na rozgrzewce i dostała mocne trafienie w kolano. Na adrenalinie wygrała, ale potem nie mogła chodzić, nie przespała nocy i przegrała z Włoszką Giulią Rizzi.
[b]- Był Pan wcześniej na zawodach w Kolumbii?

- Tak, kiedyś w Bogocie. Walczyliśmy w strefie równikowej na wysokości 1000 m n.p.m., było dosyć wilgotno, ale przyjemnie. Chodziło się w koszulkach z krótkim rękawem i krótkich spodenkach. Bardzo lubię taki klimat. Hala była doskonała, nie spodziewałem się, że organizatorzy staną na wysokości zadania. Wszystko było perfekcyjnie zorganizowane. Oprawa była doskonała, z tancerkami salsy włącznie, dopisali kibice, wypełnili halę.

- Za dwa tygodnie kolejny sprawdzian, w Paryżu.

- Tak, ten PŚ ma być rekordowy pod względem liczby zawodników. Organizatorzy spodziewają się ponad 400.
Będą zmagania indywidualne i drużynowe.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska