Świdniczanka Świdnik - Wiślanie Jaśkowice 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Paluch 7, 1:1 Seweryn 69, 1:2 Wiśniewski 72, 2:2 Kompanicki 89.
Świdniczanka: Socha - Futa, Pielach, Ptaszyński, Marenkow (74 Koźlik) - Kotowicz (78 Nawrocki), Szymala (86 Bednarczyk), Sikora (86 Kuchta), Czułowski (78 Kompanicki) - Zuber, Paluch.
Wiślanie: Ropek - Nowakowski, Lewiński, Morawski - Jalik (46 Wiśniewski), Rakowski, Krasuski (46 Strózik), Dynarek, Tetych (46 Marszalik) - Radwanek, Seweryn (84 Szkitun).
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa). Żółte kartki: Futa - Marszalik, Nowakowski, Strózik.
W meczu beniaminków nie zabrakło emocji i zwrotów akcji. Skończyło się remisem, który raczej żadnej ze stron nie krzywdzi.
Gospodarze szybko objęli prowadzenie: w 7 min była wrzutka z lewej strony z głębi pola, zgranie piłki, którą z bliska do siatki posłał Paluch. W I połowie obie strony miały okazje. Najbliżej wyrównania był w 33 min Tetych, po jego strzale z rzutu wolnego tuż zza "16" futbolówka odbiła się od słupka.
Po przerwie wydawało się, że miejscowi kontrolują sytuację, bo Wiślanie długo jakoś szczególnie im nie zagrażali. Przyszło jednak pięć minut, które odmieniło losy meczu. W 67 min o włos od podwyższenia prowadzenia Świdniczanki był Sikora, uderzył minimalnie obok dalszego słupka. A po chwili było już 1:2! Najpierw instynktem strzeleckim błysnął Seweryn (dopadł piłki zagranej z boku przez Rakowskiego, której nie opanował Radwanek, po czym kopnął, od słupka, w dalszy róg), po chwili Wiśniewski huknął pod poprzeczkę z 12 m (przechwyt Rakowskiego na przedpolu rywali, asysta ze skrzydła Strózika).
Miejscowi w końcówce wywalczyli punkt. Po centrze z rzutu rożnego Kompanicki celnie główkował przy bliższym słupku.
