Pierwszy mecz andrychowianie zagrali z Pszczółką Lublin, wygrywając 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:22). Na początku turnieju półfinałowego gospodarze byli nieco spięci. Do takich wniosków można było dojść po sporej liczbie popełnionych przez nich własnych błędów. - Hala wypełniona do ostatniego miejsca, ogłuszający doping, to mogło zrobić wrażenie na najbardziej doświadczonych zawodnikach – tłumaczy Tomasz Rupik, II trener MKS.
Andrychowianie byli także nieskuteczni w kontrze, dlatego cały czas musieli gonić wynik. W końcówce zrobiło się 21:21, ale Żłobecki zaliczył autową zagrywkę, a po kolejnym ataku ze środka, z krótkiej, było już 21:23. Wprawdzie dzięki Zborowskiemu zrobiło się 22:23, ale kolejny atak rywali był już skuteczny, natomiast andrychowianie zagrali w aut.
Druga odsłona była pod kontrolą miejscowych. Sporo emocji było w trzeciej partii. Najpierw andrychowianie musieli gonić wynik. Potem jednak wyszli na prowadzenie, ale w końcówce walczono punkt za punkt. Przy stanie 24:23 goście wzięli czas. Opłaciło się, bo zrobił się remis 24:24. Jak za sprawą Gawła było 25:24, to po chwili znów był remis. Po akcji Macka, który w tej odsłonie dał dobrą zmianę, miejscowi znów wyszli na prowadzenie, aż wreszcie udało im się zakończyć walkę.
W czwartej partii wydawało się, że andrychowianie kontrolowali grę. Jednak przy stanie 23:20 sędziowie źle zinterpretowali sytuację na parkiecie. Zamiast kolejnego punktu dla miejscowych, nakazano powtórkę akcji i po chwili było 23:22. Jednak potem skutecznie zaatakował Zborowski, a skoro lublinianom w następnej akcji nie udało się przyjąć zagrywki, więc andrychowianie zrobili pierwszy, ważny krok w turnieju.
W drugim dniu andrychowianie zmierzyli się z rywalem z ligowego podwórka, MCKiS Jaworzno, z którym w grupie śląskiej przegrali jedyny mecz, na koniec fazy zasadniczej. Tym razem wygrali 3:1 (25:22, 22:25, 25:19, 25:18).
- Absolutnie nie zamierzaliśmy się sugerować pierwszym występem Jaworzna, który był w jego wykonaniu bardzo słaby. Mówiliśmy chłopcom, że Ślązacy już tak słabo nie zagrają – przestrzegał Rupik.
Jednak jego słowa chyba nie do końca trafiły do zawodników. Pierwsza partia rozpoczęła się źle dla miejscowych. Przegrywali 6:12. Cały czas gonili wynik. W końcówce dopadli rywali, przechylając wynik na swoją stronę. - Dobrze, że nie oddaliśmy tego seta, bo - przy porażce w drugim - to spotkanie mogłoby nam się wymknąć spod kontroli – analizował Tomasz Rupik. - Owszem, drugą partię przegraliśmy, ale wtedy był w meczu remis. W trzeciej i czwartej odsłonie zagraliśmy na swoim poziomie.
Po dwóch dniach rywalizacji wiadomo było, że do finału poza gospodarzami awansują Karpaty Krosno. Zatem w ostatnim dniu MKS zmierzył się z Krosnem, wygrywając 3:1 (25:18, 23:25, 25:20, 25:21). W ostatnim meczu, który nie miał stawki, andrychowski sztab szkoleniowy dał pograć zmiennikom.
W innych meczach: MCKiS Jaworzno – Karpaty Krosno 0:3 (23:25, 17:25, 12:25); Pszczółka Lublin – Karpaty Krosno 2:3 (25:16, 25:20, 20:25, 15:25, 12:15), MCKiS Jaworzno – Pszczółka Lublin 3:0 (25:19, 25:20, 25:20).
Końcowa tabela:
..1.....MKS Andrychów.........3......9......9–3
..2.....Karpaty Krosno..........3......5......7–5
..3.....MCKiS Jaworzno.........3......3......4–6
..4.....Pszczółka Lublin.........3......1.......3–9