Zawodnicy musieli się zmagać z kapryśną pogodą. Z powodu deszczu pierwsza seria się przedłużała, niektórych skoczków trzeba było ściągać z belki, bo warunki były niebezpieczne. Zastanawiano się nawet nad odwołaniem drugiej serii, lecz udało się tego uniknąć.
W finale letniej Grand Prix reprezentacja Polski nie uniknęła problemów. W myśl wcześniejszych zapowiedzi w sobotę nasza ekipa miała wystąpić w turnieju drużyn mieszanych, ale do tego nie doszło, bo do Niemiec ostatecznie wysłano nie dwie, a tylko jedną polską zawodniczkę. Ten konkurs wygrali Norwegowie przed gospodarzami i Słowenią. W niedzielnym konkursie indywidualnym kobiet Nicole Konderla zanotowała dobry występ, zajęła 15. miejsce (zwyciężyła Słowenka Ursa Bogataj).
W kończącej weekend na Vogtland Artener indywidualnej rywalizacji mężczyzn też nie wszystko było idealne. Z udziału w zawodach zrezygnować musieli Kamil Stoch i Jakub Wolny, który się rozchorowali i zostali w domach. Jedno ze zwolnionych miejsc zajął Stefan Hula, który w pierwotnej wersji nie był przewidziany do startu. Nie w pełni zdrów był także Paweł Wąsek, on odpuścił w piątek skoki treningowe, potem przebrnął kwalifikacje i liczono, że przed niedzielnym konkursem poczuje się lepiej.
Z sześciu Polaków w konkursie (komplet po kwalifikacjach) do drugiej serii dostało się czterech. Odpadli Klemens Murańka (nie wyszedł mu powrót do pierwszej reprezentacji po dłuższej przerwie) i niespodziewanie Piotr Żyła.
Z pozostałych tylko Kubacki liczył się w walce o podium - zwycięzca poprzedniej rundy GP, w Hinzenbach, na półmetku zajmował 3. lokatę. Przed nim plasowali się skoczkowie, których tydzień wcześniej zabrakło w stawce. Liderem, po fantastycznym skoku na 144 m, był Daniel Andre Tande (najlepsi Norwegowie odpuścili wcześniejsze starty w letnim cyklu), za nim był Ryoyu Kobayashi, który ostatnio odpadł z rywalizacji po dyskwalifikacji w kwalifikacjach (nieregulaminowy kombinezon).
Polak mógł do drugiej serii przystąpić na pełnym luzie, bo już zrealizował główny cel, czyli triumfował w punktacji łącznej. Stało się tak, bowiem po pierwszym skoku odpadł (37.) jedyny rywal, który mógł go wyprzedzić w rankingu - Manuel Fettner. Walczyć o co miał Wąsek, w „generalce” był 4., 12 punktów za Stochem, którego tym razem zabrakło w starcie. W drugiej serii poszybował na 133,5 m, co ostatecznie wystarczyłoby, aby cieszyć się z podium klasyfikacji GP, gdyby nie dyskwalifikacja. Okazało się, że nasz zawodnik ma nieprzepisowy kombinezon. Wcześniej w Hinzenbach podobna sytuacja spotkała Stocha. Przed zimowym sezonem trzeba się lepiej przyłożyć do spraw sprzętowych.
Kubacki w drugiej serii zrobił show. Poleciał na 138, dużo dalej niż Tande i Kobayashi, wygrał z dużą przewagą (11,7 pkt).
Dla niego to trzeci puchar za triumf w letniej Grand Prix. Wyrównał tym samym osiągniecie znakomitych skoczków - Thomasa Morgensterna i Adama Małysza. Można nawet powiedzieć, że jest od nich lepszy, bo ma jeszcze „pół” zwycięstwa. W 2020 r. z powodu pandemii odbyły się tylko dwa konkursy, Kubacki był 1. w punktacji, ale FIS orzekła, że nie będzie oficjalnego triumfatora skróconego cyklu.
Nie ma natomiast wątpliwości co do lidera wszech czasów w liczbie zwycięstw w GP. Najwięcej ma teraz Kubacki - 14, po 13 razy wygrywali Małysz i Gregor Schlierenzauer.
Wyniki GP w Klingenthal
- 1. Dawid Kubacki (Polska) 271,8 (135 i 138 m)
- 2. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 260,1 (139,5 i 131 m)
- 3. Daniel Andre Tande (Norwegia) 256 (144 i 126 m)
- ...
- 13. Kacper Juroszek (Polska) 219,9 (125,5 i 126,5 mm)
- 24. Stefan Hula (Polska) 204,3 (122,5 i 126,5 m)
- 30. Paweł Wąsek (Polska) 106,8 (125 m) - dyskwalifikacja
- 36. Klemens Murańka (Polska) 88,3 (117 m)
- 39. Piotr Żyła (Polska) 83,5 (116,5 m)
Klasyfikacja końcowa GP 2022:
- 1. Dawid Kubacki (Polska) 380
- 2. Manuel Fettner (Austria) 210
- 3. Kamil Stoch (Polska) 182
- 4. Paweł Wąsek (Polska) 175
- ...
- 10. Jakub Wolny (Polska) 117
