Groźny incydent podczas skoków w Lillehammer. Wyniki Polaków w kwalifikacjach poniżej oczekiwań
Do konkursu dostało się wszystkich pięciu naszych zawodników, ale po poprzedzających główne zawody sobotnich kwalifikacjach wielkich powodów do radości nie było. Najwyżej, na 16. pozycji, znalazł się Paweł Wąsek; 26. był Dawid Kubacki, 32. Aleksander Zniszczoł, 40. Kamil Stoch, a 48. Maciejowi Kotowi pomogła dyskwalifikacja aż czterech rywali.
Wygrał Austriak Jan Hoerl, ale najwięcej chyba mówiło się o Kristofferze Eriksonie Sundalu. Siedzący na belce startowej Norweg został z niej zepchnięty przez osuwającą się za nim planszę reklamową! Na szczęście zachował zimną krew, utrzymał równowagę i oddał normalny skok (ostatecznie zaliczony, choć nie miał wówczas zielonego światła). W konkursie na szczęście takich "przygód" nie było.
Słabsze skoki Polaków w pierwszej serii PŚ w Lillehammer. Wyniki dzisiaj bez rewelacji
Po pierwszej serii wiele wskazywało na to, że inauguracja indywidualnej rywalizacji w PŚ (dzień wcześniej odbył się konkurs drużyn mieszanych) Polakom nie da zbyt dużo radości. Do serii finałowej dostało się trzech naszych skoczków, lecz o odgrywanie kluczowych ról nie było co myśleć: 22. miejsce zajmował Wąsek, 25. Zniszczoł, 29. Kubacki. Odpadli 36. Stoch i 43. Kot (awansu nie uzyskali też m.in. Robert Johansson, Timi Zajc i Livro Kos). Można powiedzieć, że to tak nasza średnia z poprzedniego sezonu.
Najbardziej zadowoleni mogli być Austriacy i Norwegowie, których zawodnicy zajmowali pięć pierwszych miejsc. Dwa czołowe wywalczyli przedstawiciele tej pierwszej nacji: Stefan Kraft o 1,2 pkt wyprzedzał Daniel Tschofeniga. Trzecią lokatą dzielić się musieli Halvor Egner Grenrud (138 m) i wspomniany "pechowiec" Sundal (134 m), którzy mieli taką samą notę (2,1 pkt straty do lidera).
Za nimi znajdował się mało znany 22-letni Austriak Maximilian Ortner (w konkursie PŚ startował dopiero drugi raz) - uzyskał 132 m, ale z niższej o dwie pozycje belki. A do Norwegii przyjechał, bo uraz (i to na dłużej) wykluczył Daniela Hubera.
Stawka w czołówce była bardzo wyrównana. Między Kraftem a 10. jego liderem Michael Hayboeckiem było tylko 8,6 pkt różnicy.
W drugiej serii Polacy poprawili swoje wyniki. "Dziwne" skoki czołówki
Po drugiej serii w naszej ekipie powiało optymizmem. Skoki były wyraźnie lepsze, co wpłynęło też na poprawę wyników. Każdy z naszej trójki awansował w klasyfikacji, co zawsze jest dobrą wiadomością. Największy progres zanotował Wąsek, przesuwając się o aż 8 pozycji, na 14. miejsce. Zniszczoł poprawił się o 2 "oczka" - 23. lokata, a Kubacki o trzy - 26. Szkoda tylko, że w pierwszej próbie nie mieli tak dobrych rezultatów.
Przetasowania zresztą były spore. Przykład? Andreas Wellinger awansował o 16 miejsc (na 12.), Johan Andre Forfang o 10 (na 10.); z kolei Robin Pedersen spadł o 11 szczebli (na 29.), Marius Lindvik o 10 (na 18.).
Z zawodników walczących o wygraną dwóch może być zawiedzionych. Granerud wypadł poza czołową "10" (11.), a Kraft nie tylko nie obronił prowadzenia, ale i nie stanął na podium (4.). Austriaków i Norwegów "pogodził" Niemiec Pius Paschke, który na 1. miejsce wskoczył z 6. Sensacyjnie na podium znalazł się Ortner, tuż za niewiele starszym Tschofenigiem.
Wyniki sobotniego konkursu PŚ w skokach w Lillehammer
- 1. Pius Paschke (Niemcy) 317,1 (131,5 i 138,5 m)
- 2. Daniel Tschofenig (Austria) 309,2 (131,5 i 132,5 m)
- 3. Maxilimian Ornter (Austria) 307,1 (132 i 131,5 m)
- 4. Stefan Kraft (Austria) 306 (133 i 130 m)
- 5. Jan Hoerl (Austria) 300,9 (128,5 i 130 m)
- ...
- 14. Paweł Wąsek (Polska) 285,3 (128,5 i 132 m)
- 23. Aleksander Zniszczoł (Polska) 276,2 (121,5 i 131,5 m)
- 26. Dawid Kubacki (Polska) 274,1 (123 i 128 m)
- 35. Kamil Stoch (Polska) 121,1 (122 m)
- 42. Maciej Kot (Polska) 115,3 (114 m)
