Nowy Targ: idziesz do chorego? Kieruj się na schody
Słowacy, którzy w czwartek na Podhale jednak przyjechali, przyznają, że przez kryzys w strefie euro zaczęli mocno zaciskać pasa.
Odbywający się w czwartki i soboty jarmark w Nowym Targu to jedno z największych targowisk w południowej Polsce. Zakupy na położonym u zbiegu Białego i Czarnego Dunajca placu robią nie tylko górale, ale też mieszkańcy Słowacji oraz północnych Węgier, którzy za niższe ceny jak u siebie kupują ubrania, meble, kosmetyki i żywność. O ile jeszcze miesiąc temu dni targowe, czyli czwartki i soboty, oznaczały tłumy Słowaków, ostatnio na Podhalu klientów z euro w portfelach jest coraz mniej.
- Słowaków na targowisku prawie nie ma już od dwóch, trzech tygodni. W porównaniu do grudnia zeszłego roku nie ma ich praktycznie w ogóle - mówi Zofia Lach, z podkrakowskiego Libertowa, która w Nowym Targu handluje artykułami spożywczymi. - Myśleliśmy, że oszczędzają pieniądze i przyjadą dopiero przed samymi świętami, ale tak się nie stało. Dziś ostatni jarmark przed Wigilią, a ja dotychczas zarobiłam sześć euro - pokazuje utarg kobieta.
Dlaczego klientów zza Tatr jest mniej , tłumaczą nam napotkani pomiędzy stoiskami mieszkańcy Starego Smokowca na Słowacji. Bracia Jano i Ladisláv Kunártowie prowadzą tam pensjonat i do Nowego Targu przyjechali po zapasy. - Do Polski jeździ coraz mniej osób, bo ludzie boją się kryzysu - mówią mężczyźni. - Nie wiadomo, co stanie się z naszą walutą, więc ludzie nie wydają pieniędzy. Każdy oszczędza na czym tylko może. Myślę, że większość Słowaków postanowiło w tym roku wyprawić po prostu skromne święta i na zakupy do Polski nie pojechali. My przyjechaliśmy tutaj głównie po mięso. Kupując kurczaki czy wieprzowinę w większej ilości dalej można sporo zaoszczędzić - dodają.
- To jest czysta ekonomia bazarowa, choć przyznaję, że dla mnie niezrozumiała - śmieje się Waldemar Szyszka, który na jarmarku sprzedaje mięso i wędliny wprost z ciężarówki. - Słowacy dziwnie kalkulują. Po mojemu to oni teraz powinni kupować u nas bardzo dużo. Przecież złotówka jest słaba, więc im się zakupy powinny opłacać - dziwi się mężczyzna. - Wystarczy pójść do pierwszego lepszego marketu, by zobaczyć, że Polacy kupują przed świętami na potęgę, a to oznacza, że kryzysu się nie boją. Za Tatrami jest już bieda, więc Słowacy wstrzymują się z zakupami - dodaje.
Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!