https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smecz towarzyski. Gibała wyciąga sanki w lipcu? Tylko pozornie

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Przemysław Franczak Wojciech Matusik
W gazetach - Gibała. W sieci - Gibała. Na ulicy - Gibała. Pardon, ale to zaczyna podpadać już pod nękanie. Nękanie nie prezydenta Majchrowskiego, ale mnie, zwykłego obywatela. Nie mówiąc już o dziennikarzach obskakujących te wszystkie konferencje i happeningi, jakby nie mieli nic ciekawszego do roboty. W rozpisanej na ponad dwa lata strategii wyborczej byłego posła PO - metą mają być wybory samorządowe w 2018 roku - kryje się jeden poważny błąd. Za dużo w niej wszystkiego, a Gibały przede wszystkim. To taka sytuacja jak z kumplem, który lubi robić głupie dowcipy na imprezach. Na początku wszyscy się śmieją, ale po godzinie każdy ma ochotę dać mu w mordę.

Samo rozpoczynanie już teraz kampanii prezydenckiej, bo wyłącznie tak należy odczytywać intencje Łukasza Gibały, tylko pozornie wygląda na wyciąganie sanek w lipcu. Cztery kadencje Jacka Majchrowskiego nie wzięły się z przypadku, konkurenci zawsze za późno brali się za pracę nad rozpoznawalnością. Gibała, który widzi w sobie drugiego Józefa Dietla, dobrze to rozumie i słusznie zakładając, że przed ŚDM krakowski lud będzie klął na lokalne władze, ile wlezie, postanowił kuć żelazo. Wziął na warsztat kilka tematów, o których w ostatnich latach zrobiło się głośno dzięki miejskim aktywistom i zaczął robić akcje, w których występuje jako apostoł krakowskiej dobrej zmiany.

PR-owa robota, wszystko na wypasie, brakuje jeszcze tylko raperów melorecytujących „Nie bądź głupią pałą, chodź razem z Gibałą”. Niestety, nie mają owe akcje uroku obywatelskich inicjatyw w rodzaju Krakowskiego Alarmu Smogowego, Modraszka czy Krakowa Przeciw Igrzyskom, ich spontaniczność wywołuje zgrzytanie zębów, a dowiadujemy się z nich głównie tego, że choć aktywista miejski może stać się politykiem, to jednak w drugą stronę to nie działa. Można byłoby to w sumie przeboleć, sojuszników w walce ze smogiem nigdy dość, choć dziś w tej kwestii należałoby raczej toczyć batalię z Ministerstwem Środowiska niźli z Majchrowskim, który - cokolwiek by o nim mówić - jakieś decyzje w tej sprawie podjął.

Medialny wiatr w żagle sprawił, że Gibała postanowił pójść o krok dalej i chce referendum w sprawie odwołania prezydenta Krakowa, zaczął nawet zbierać podpisy. I to już jest, za przeproszeniem, straszliwe męczenie buły. Nie dość, że byłaby to jedynie strata czasu i pieniędzy, bo Majchrowskiego nie uda się odwołać, to dlaczego akurat teraz? Ostatni okres jego prezydentury nie różni się niczym od poprzednich, a weryfikację przeszedł półtora roku temu. Krakowianie wybrali, jak chcieli - tak jak kiedyś dla PO działała zasada „ciepłej wody w kranie”, tak u nas działa „ciepła kiełbasa na Rynku” - w 2018 może zagłosują na Gibałę. No, chyba że będą mieli alergię na faceta, który przez trzy lata non stop zawracał im gitarę.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

h
hehe
Co to za tekst? "Franczak, Franczak, Twoje względu, są opłacane przez urzędy".
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska