Jako właściciel domu jednorodzinnego będzie płacić 1 zł (to stawka z VAT) za miesiąc dzierżawy pojemnika. Ponieważ umowa ma być zawarta tylko na pół roku, w jego przypadku MPO dostanie 6 zł, ale od tej kwoty trzeba będzie jeszcze zapłacić podatek VAT. W sumie więc MPO zyska 4,88 zł. Po pół roku umowa wygaśnie i całą operację trzeba będzie powtórzyć.
- Zawieramy umowę tylko na pół roku, ponieważ radni planują obniżenie stawek za wywóz śmieci - wyjaśnia Krystyna Paluchowska, rzeczniczka krakowskiego MPO.
Zdaniem pana Ireneusza biurokracja w tym przypadku osiągnęła absurdalne rozmiary. - Pracownicy MPO muszą włożyć sporo pracy w wypełnienie umów i wysyłanie listów. Efekty, czyli przychody z dzierżawy pojemników, będą pewnie niższe niż koszty robocizny.
Krystyna Paluchowska tłumaczy, że firma tylko wykonuje uchwałę Rady Miasta oraz ustawę o utrzymaniu czystości w gminach. - My realizujemy przepisy, a z tym związane są koszty - podkreśla rzeczniczka MPO. Jakie są te koszty (np. choćby wysyłki listów)? Trudno oszacować. MPO ma podpisaną umowę z Pocztą Polską, na listy nie nakleja się zwykłych znaczków.
Paluchowska dodaje, że listowa operacja nie dotyczy większości bloków, w przypadku których umowy zostały podpisane wcześniej. Radni zastanawiali się natomiast, czy kwota za dzierżawę pojemników mogłaby zostać rozliczona w ramach rachunków za śmieci.
- Władze MPO poinformowały nas jednak, że gdyby opłaty za pojemniki nie były naliczane dodatkowo (oddzielnie), to firma straciłaby 15 mln zł (takie są szacowane wpływy roczne z dzierżawy kubłów) - mówi radny Dominik Jaśkowiec, jeden z autorów uchwały o obniżce opłat za śmieci.
Jego zdaniem opłata musi zostać oddzielnie naliczona, problem tylko w tym, czy MPO wybrało właściwą drogę, aby powiadomić o tym mieszkańców. - Wysłanie tylu umów to rzeczywiście spore koszty. Może taniej byłoby, gdyby te umowy dostarczyli pracownicy MPO, którzy zabierają śmieci i dwa razy w tygodniu są przy każdej posesji - sugeruje Jaśkowiec.
Według Paluchowskiej taki pomysł jest nie do zrealizowania. - Operatorzy nie mają dostępu do skrzynek, to zadanie i rola innych instytucji - kwituje.
W inny sposób ten problem został rozwiązany w pobliskich Zielonkach. Tam przy okazji zbierania deklaracji mieszkańcy mogli zostawić numery telefonu lub adresy e-mail, na które została wysłana informacja o opłatach za pojemniki. - Poza tym daliśmy ogłoszenia w parafiach i były dyżury pracowników MPGO - mówi Bogusław Król, wójt Zielonek. By uniknąć zamieszania, gmina za pierwsze trzy miesiące z własnego budżetu pokryła koszty dzierżawy pojemników.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+