FLESZ - 4 mln dawek szczepionki Pfizera wkrótce trafi do Polski
W trakcie śledztwa prokurator ustalił, że sprawcy od 2010 do 2018 r. uzyskali z sutenerstwa korzyści prawie 10 mln zł, który następnie „prali” przez założone do tego celu rachunki bankowe. Za część kasy kupili dom pod Wadowicami i dobre samochody. W procederze pomagał im też kuzyn Artur K.
Do przestępstw dochodziło w 9 mieszkaniach w Krakowie i w Zakopanem, w których w dzień i w nocy pracowało dla nich kilkadziesiąt dziewczyn. Oskarżeni zapewniali im bezpieczeństwo i transport do miejsc, w których uprawiały seks z klientami. Godzina wyjazdowej „usługi” to był koszt 100 zł, na miejscu seks była za 50 zł.
Oskarżeni to blacharz samochodowy, fryzjerka, elektryk i monter stolarki okiennej. Przez osiem lat tworzyli rodzinny gang sutenerów w Małopolsce.
Ich działalność, jak zauważył prokurator z małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej, nosiła cechy sprawnie zarządzanego przedsiębiorstwa. O tym, jak sprawnie kierowanego, niech świadczy fakt, że małżonkowie Grażyna i Robert Ch. mieli na mocy wyroku oddać korzyść finansową w kwocie blisko 10 mln zł. Nie każdy biznesmen może się pochwalić takim wynikiem finansowym.
Grażyna Ch. obsługiwała portale erotyczne i miesięcznie wrzucała na nie około 200 nowych ogłoszeń ze zdjęciami pracujących dla nich dziewczyn. Były zazwyczaj skąpo ubrane, w wyzywających pozach, oferujące każdy rodzaj seksu za dopłatą lub nie. Wcześniej miały sesje fotograficzne, by klienci wiedzieli z kim się umawiają. Skuteczny marketing i promocja na szeroką skalę to w dużej części była podstawą sukcesu tego gangu.
Gang dążył do zmonopolizowania rynku usług seksualnych w Krakowie i eliminacji konkurencji, czyli kobiet świadczących usługi seksualne na własny rachunek. Zwykle ktoś malował im na drzwiach lub na klatce schodowej wulgarne słowa, raz Robert Ch. kompletnie zniszczył drzwi konkurencji. Zdarzyło się, że poturbował klienta i jedną z „cichodajek”, a dwie prostytutki postraszył śmiercią. Za to z kuzynem Arturem K. mieli dodatkowe zarzuty. U Roberta Ch. odkryto jeszcze nielegalną amunicję.
Wszyscy przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze. Robert Ch. otrzymał 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności, Grażyna Ch. 2 lata i 6 miesięcy, Marek B. miał oddać 1,6 mln zł i został skazany na 2 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności.
Artur K. zgodził się na wyrok 6 miesięcy więzienia oraz 2 lata ograniczenia wolności. Taki wyrok już zapadł przed Sądem Okręgowym w Krakowie, jest prawomocny tylko w odniesieniu do Artura K, bo pozostali oskarżeni złożyli apelacje i chcą teraz uniewinnienia.
Prokurator wnosi o nieuwzględnienie ich wniosku, bo przecież kary zostały już uzgodnione, a wyrok, choć nieprawomocny, to jednak zapadł.
- Te znaki nigdy nie wybaczają. Są pamiętliwe i mogą myśleć o zemście bardzo długo
- Najciekawsze domy do kupienia w Małopolsce do 200 tys. zł. Duże metraże i niska cena
- Ile zarabia kasjer, a ile sprzedawca? Oto zestawienie płac w 18 znanych zawodach
- Najbardziej niebezpieczne przejścia dla pieszych w Krakowie
- Kraków. Tu budują piramidy ze śmieci. A co z recyklingiem w mieście?
